Lokalizacja hotelu jak dla nas była w sam raz. Znajduje sie on na uboczu więc cisza i spokój gwarantowana ale nie trzeba daleko szukać żeby życie zaczęło tętnić. Do centrum Los Cristianos/na plażę las vistas jest ok 10-15 minut drogi, do centrum Las Americas idzie się gdzieś 20 minut a do plaży chyba nawet 30 min. Ta pierwsza ww. miejscowość jest duzo bardziej spokojna w porownaniu do las Americas ale to nie znaczy ze nic sie tam nie dzieje, zycie istnieje tyle ze bez duuuuzych tłumów ludzi i takiego przepychu.
Jeśli chodzi o sam hotel to pokoje są dość duże z dobrze wyposażonym aneksem kuchennym, przestronną łazienka (w łazience jest wanna z prysznicem co dla niektórych może byc problemem) i tarasem (niektorzy mieli to szczęście, że mogli z tarasu wyjsc jeszcze na dach swojego pokoju). Pokój sprzątany był codziennie przez 6 dni na 7 dniowy pobyt. Pokojowki miały jeden dzień wolnego. Co do animacji to było bingo, pokaz papug, jakiś kabaret i pokaz flamenco i inne których nie pamietam. Byliśmy tylko na flamenco bo tylko to wydawało się być interesujace. Co do posiłków... Śniadanie uszło ale rewelacji nie było bo śniadania były typowo pod Anglikow.. Bekon, omlet, jajecznica, kielbaski o smaku tektury, jajka na twardo, ser, szynka, jakies płatki owsiane, owoce. Na obiad zaczynało się juz dziać więcej, byl np ryz z osmiornicami, kalmarami itp, kucharz dodatkowo przyrządzał mieso np. Piers z kurczaka, hamburgery, szaszłyki, antrykot itp. I takie mieso było najlepsze! Nie suche.Kucharz pytał o stopień wysmazenia w przypadku antrykotu.. Niebo w gębie :)
Na kolacje dania były podobne ale w moim mniemaniu nawet lepsze jeśli chodzi o rozmaitość. Na deser można było zjesc ciasto (jakoś nie czułam by było mrozone- taka opinie przeczytałam) albo owoce, czytalam opinie, że wszystkie owoce były tylko z puszki...owszem były z manadrynki, gruszki, brzoskwinie z puszki ale były też świeże banany, gruszki, jablka, kiwi, śliwki, arbuzy, melony tyle że była to zazwyczaj mała miska owoców, co wcale mnie nie dziwi bo ze świeżych owocow mało co ubywało nawet jeśli była to mała miska owoców.
Kwestia basenu mnie trochę rozbawila bo piszą o 3 basenach a tymczasem sa to dwa baseny jeden średni, drugi mniejszy +mini brodzik dla dzieci.
Idąc dalej do obsługi.. Na to nie da sie narzekać bo ludzie są po prostu baaardzo uprzejmi, pomocni i uśmiechnięci.
Autobus hotelowy jezdzil do Siam Parku (info z ich "folderu"hotelowego) wyjeżdżał rano a z powrotem było różnie było napisane ze powrót o 16.30 ale czasem była to godzina 17 a czasem 16.45. W tym samym" folderze"jest tez informacja ze ten sam autobus jadąc do Siam Parku podrzuca ludzi do plaży Las Vistas ale nie wiem czy tego faktu nie trzebaby było zgłosić kierowcy bo jakoś nie widzialam byśmy stawali gdzies w pobliżu plaży. Nas to nie interesowało bo nie był to dla nas problem sie przejsc ten kawałek na plażę. Dodam jeszcze, że jeśli chodzi o pracowników Tui to są tak średnio dobrze poinformowani wiec lepiej samemu jeszcze poszperac w internecie zeby znaleźć odpowiedzi na nurtujące was pytania.
Podsumowując.. Jeśli jesteście leniami i nie chce sie wam chodzic to nie wybierajcie tego hotelu, no chyba ze stać was na taksówki. Jeśli traktujecie ten hotel jako miejsce tylko do spania, jedzenia to jak najbardziej polecam. I ludzie.. Czytajcie ze zrozumieniem, sprawdzajcie informacje bo jak czytałam niektóre komentarze to sie zastanawiam czy niektórzy w domu jedzą na obiad najwyższej klasy mięso z ekologicznego chowu a na deser jakieś torty Sachera pieczone na mące super ekologicznej i macie wszystko pod nos podane, wszedzie wasze pupy sa pod drzwi podstawiane i nawet myśleć nie musicie. Więcej luzu i nie narzekajcie! To sa wakacje! Nie siedzi sie w hotelu na czterech literach a na dobre jedzenie (każdy znajdzie cos dla siebie, nawet dzieci mają osobny mały bufecik z np. Lazania, hot dogami) nie ma co narzekać, wy tam jedziecie odpocząć, pozwiedzac, pooglądać, poopalac sie! :)