Na plaży (hotel ma swoją prywatną część, gdzie znajdują się betonowe pomosty. Leżaki są dostępne tylko jako nagroda dla rannych ptaszków, a klasyczny system „rzuć ręcznik i idź spać” szybko zapełnia wszystkie wolne leżaki. Są też dość ciasne. Co nie wydaje mi się komfortowe – myślę, że moja rodzina i ja nie jesteśmy przesadnie wymagającymi klientami, ale ogólne wrażenie jest takie, że wakacje nie były katastrofą, ale za te pieniądze zdecydowanie wybrałbym się gdzie indziej i wątpię, żebym kiedykolwiek chciał tam wrócić.
Zakwaterowanie
Wykupiłem wycieczkę jako Ultra Last Minute. Hotel jest oznaczony jako ośrodek pięciogwiazdkowy, ale prawda jest taka, że do czterech gwiazdek można aspirować tylko z trudem. Nawet po rozmowie z kilkoma klientami innego biura podróży dowiedzieliśmy się, że oferują ośrodek tylko jako czterogwiazdkowy. Sprzątanie pokoi było praktycznie nieobecne przez pierwsze trzy dni. Sytuacja poprawiła się po przeprowadzeniu inspekcji bezpośrednio na plaży i w hotelu (wyglądało to na audyt wewnętrzny). Stan techniczny hotelu i wyposażenie pokoi odpowiadały temu, że dziesięć lat temu mógł być wspaniałym miejscem na wakacje, ale teraz hotel nadaje się do gruntownej przebudowy, nie tylko pokoi. Śmieci były sprzątane prawidłowo (i powiedzmy sobie szczerze, czystość hotelu i otoczenia jest zawsze wprost proporcjonalna do odpowiedzialności i wychowania gości).
Wyżywienie
Pierwszy dzień był pełen entuzjazmu. Zwłaszcza desery :-) Nie mogłem się doczekać, żeby spróbować nowego stylu kuchni. Otrzeźwienie przyszło następnego ranka. Na cały hotel wydano tylko dwa dzbanki kawy przelewowej, poza tym do wyboru była tylko kawa po turecku – i to tylko w barze w lobby przy recepcji. Automaty wydawały tylko kawę rozpuszczalną – i to o jakości, której nie spodziewałbym się nawet w automacie na jakimś odległym dworcu kolejowym. Jedzenie było generalnie mało interesujące i monotonne. Warzywa nie były tłuste ani niesolone, zawsze mieszanka groszku z marchewką, suszonej kukurydzy lub brokuła z kalafiorem. Mięso składało się głównie z indyka, z wyjątkiem grilla, tylko gotowanego. Raz był stroganow wołowy – z powodu zainteresowania szybko się skończył. Poza tym klasyki – nuggetsy, frytki, coś, co wyglądało jak spaghetti bolognese (ale za co we Włoszech szef kuchni dostałby dożywocie). Pizza była dość tłusta jak na mój gust, ale dobra. Jednakże, biorąc pod uwagę zainteresowanie, był to towar deficytowy pomimo wysiłków personelu. Ryby - biorąc pod uwagę, że to był kurort morski, kompletna katastrofa. Z dwoma wyjątkami, ryby były dostępne tylko w dwóch wersjach - grillowany pstrąg (mały, podejrzewałem, że był mrożony - całkowicie bez smaku i wysuszony) lub gotowany w jednym rodzaju sosu - nie miałem odwagi spróbować. Wszystko, od mięsa, z wyjątkiem Nugeteka (półproduktu), smakowało mocno tymiankiem. Do tego stopnia, że jako ortodoksyjny mięsożerca, byłem zmuszony rozpocząć ścisły detoks warzywny w połowie mojego pobytu. Więc prawdopodobnie pozytywnie - choć było daleko od zadowalającego. Jednak wybór deserów i ich smak zasługują na pochwałę. Dzieci wciąż pamiętają sernik w związku ze świętami. Ale człowiek nie może żyć tylko słodyczami. Napoje: Początkowo wybór obejmował 4 rodzaje soków, wodę z dystrybutorów – lane „piwo” oraz potrójną mieszankę Coli/Sprite'a/odrobiny lokalnej lemoniady. Następnego dnia odkryliśmy, że stężenie mieszanki w dystrybutorach było zmienne. Czasami trzeba było ją rozcieńczać wodą w 1/3, bo była słodkawa, a czasami smakowała jak zabarwiona woda. Chłodzenie też było uciążliwe. A ponieważ trafiliśmy na okres, w którym temperatura przekraczała 45 stopni, NIE BYŁO LODU!
Obsługa w hotelu
Animatorzy byli chyba jedyną rzeczą w hotelu, która działała w 100%. Ale byłem zaskoczony, że kiedy program wieczorny zaczynał się o 19:30, ten sam program dla dzieci trwał dłużej niż 1:30 w nocy. Potem było wręczanie dyplomów - konkurs dla uczestników zajęć dziennych (nie skorzystaliśmy z niego). Potem był program wieczorny. Ale zawsze kończył się o 23:00. Podobał mi się wieczór turecki z turecką grupą folklorystyczną - poza tym nic mnie nie pociągało. DJ był znośny. Bary i obsługa przy nich. Barmani byli przeważnie uśmiechnięci i pomocni. Drinki były hojne i zabójcze - wybór klasyków (pentagon z Blue Lagoon itp.) Lokalny alkohol z Dramy itp. (Gin nie był zły). Ale to mnie najbardziej irytowało. Od trzeciego dnia nie było wyjątku, gdy dostawało się drinka w najlepszym razie w temperaturze pokojowej, a zwłaszcza na plaży trzeba było ciągle przypominać barmanowi o lodzie, a i tak dostawało się dwie lub trzy małe kostki. W końcu rozwiązałem ten problem, ucząc barmana, żeby dawał mi dodatkową szklankę lodu do każdego zamówienia (było nas czworo – o ile w ogóle była jedna). Czwartego dnia w całym hotelu pojawiły się problemy z napojami z beczki. System sprężonego powietrza nie działał. Personel ciągle biegał z butelkami ciśnieniowymi.
Plaża
Klasyczny poranny maraton zajmowania leżaków. Zaletą jest to, że jeśli zajmiesz leżak lub jeśli jakiś się zwolni..., masz możliwość schronienia się w cieniu po około 15:00. Słońce świeci wtedy bezpośrednio na wodę. Leżaki stoją w cieniu. Na plaży są dwa bary. Jeden serwuje „piwo i napoje bezalkoholowe” z dystrybutorów soków – patrz recenzja jedzenia powyżej. Drugi miesza napoje i serwuje napoje bezalkoholowe – nie piwo. Toaleta jest w miarę czysta. Jeden. Prysznice – dwa, przebieralnie. Nie mogłem się doczekać snorkelingu. Są tam ryby, ale niewiele. Kamienie pokryte brunatnymi algami, sporadycznie koralowce. Poza tym trawa morska. Woda jest pięknie czysta nawet na dużych głębokościach, ale niewiele tam jest do zobaczenia. Chyba tylko rano, zanim zacznie się ruch. Plaża znajduje się w prywatnym sektorze hotelu, więc nie ma tam żadnych sprzedawców. Czasami przechodzi pracownik hotelowego fryzjera itp. i dyskretnie oferuje ulotkę z ofertą usług. Do wody można wejść po schodach lub krawędziach płaskich stopni. Polecam wejście do wody, nawet jeśli jeżowce są głęboko.
Ta recenzja została automatycznie przetłumaczona za pomocą Google Translate