Jeśli mam podsumować to hotel odpowiada 4*, ale jest jeszcze sporo do poprawy, ale w zasadzie jeśli nie jesteś wymagający to Cię to nie obrazi i nie zachwyci. Gdyby wszystko działało jak animatorzy, którzy pracują od 09:00 rano do późnej nocy, 7 dni w tygodniu, ten hotel znalazłby się w TOP 3 na Dżerbie. Ważna uwaga: żona rozmawiała na plaży z miejscowym Tunezyjczykiem, który powiedział, że jeśli chcesz doświadczyć prawdziwej egzotycznej Dżerby (bez glonów i przeludnienia turystów), powinieneś przyjechać we wrześniu. Ogólna ocena 3,5 na 5.
Zakwaterowanie
Pokoje czyste, codziennie sprzątane, ręczniki zmieniane, klimatyzacja działająca, telewizor z USB. Trochę widać, że pokoje nie są najnowsze, ale jest to możliwe. Widziałem, że część z nich została już przerobiona na nowsze, zamiast wanny jest już ładny prysznic, który zapewne zadowoliłby mnie bardziej niż najmniejsza wanna. W zasadzie nie ma wiele do zarzucenia pokojom, z wyjątkiem tego, że jeśli chcesz lodówkę, pobierana jest dodatkowa opłata w wysokości około 10 euro za pobyt. Zakwaterowanie: 3,5 na 5
Wyżywienie
Jedzenie kręciło się w kółko. 40% dań dla nas, Europejczyków, nic nie znaczy, więc wybór jest dość wąski. Przez ostatnie dwa dni mieliśmy już problem z wyborem, biorąc pod uwagę, że wszystko już zamówiliśmy. Co dziwne, takie frytki (które uważam za podstawę dla Europejczyków) nie były dostępne codziennie, wręcz przeciwnie, codziennie byłem zadowolony z lodów. Bar na plaży miał dziwny tryb, którego się nie wybiera i układaj jedzenie według własnego wyboru, ale zamawiasz gotowe dania z menu Strava 2,5 z 5.
Obsługa w hotelu
Obsługa w porządku, bary działają, zjeżdżalnie wodne też, baseny utrzymane i czyste, programy animacyjne i sami animatorzy to najmocniejsza strona hotelu, dlatego daję im 5 na 5. Obsługa robi, co może, ciągle coś tam poprawiają i naprawiają, ogrodnicy wycinają i podlewają rabatki, dziennikarze zbierają z leżaków puste szklanki i talerze, miałem wrażenie, że wszyscy tam wiedzą, co robić. Usługi hotelowe oceniam na: 4 z 5.
Plaża
Plaża to największe rozczarowanie tych wakacji. Całkowicie zakryte, ale na tyle, że trzeba przeskakiwać ponad półmetrowe stosy dwutrzytygodniowych osadów glonów, których nikt nie musi sprzątać. Któregoś dnia przyjechał traktor z pługiem i zebrał glony bliżej siebie, tworząc korytarz o szerokości 10 m prowadzący do wejścia do morza. To wszystko. Morze jest płytkie i nudne bez fal, głębokość dla osoby dorosłej zaczyna się gdzieś na poziomie 30-40 metrów od brzegu, praktycznie prawie na poziomie granicy. Plaża i leżaki są współdzielone z prywatnym barem na plaży, do którego uczęszczają miejscowi, którzy w niczym nie przeszkadzają. Leżaków było mnóstwo, gdy hotel był zajęty w około 90%. Prysznice i toalety na plaży są rozczarowujące. Zaszokować! Prysznice ledwo płyną, o higienie toalet wolę nie wspominać. Bar na plaży przeznaczony jest mniej więcej na drinki, zapomnij o jedzeniu przez cały dzień, serwowany jest tylko w godzinach popołudniowych w formie Á la carte. Niewiele. Plaża i morze słabe 3 na 5.
Ta recenzja została automatycznie przetłumaczona za pomocą Google Translate