Beata Styczeń 2020
Data pobytu: 2.11. - 9.11.2019
Wyjazd udany, hotel polecam. Od początku: przed wyjazdem obowiązkowe szczepienia, trochę to kosztuje, ale większość raz na całe życie, a Afryka to podobno kontynent największego ryzyka. Komary/moskity - zabrać Muggi ale wysokoprocentowe, dają dobrą ochronę. W hotelu nie ma moskitier, codziennie wieczorem wchodzi pracownik i spryskuje sprejem całe pomieszczenia. Raz w nocy pojawił się komar, zgłosiłam na recepcji, dali dodatkowy sprey i coś do gniazdka. Gniazdka- inny układ niż w Polsce, w sklepiku jest do zakupienia "adapter" i wszystko pasuje. W pokojach powinny być lodówki, u nas nie było, zgłosiłam na recepcji przynieśli nim wróciliśmy z plaży. W recepcji bardzo grzeczni, tylko nie wszyscy rozumieją wszystko, Betty bardzo pomocna i zaradna. Generalnie wszyscy pracownicy hotelu mili, uśmiechnięci i w miarę szybko działający-jak na Afrykę. Lepiej zabierać dolary niż euro. W hotelu jest kantor, ale przeliczniki słabe: za dolara/ 78 szylingów kenijskich za euro /88 i jeszcze minus prowizja, najlepiej wymienić na lotnisku zaraz po przylocie, ale wtedy nie ma czasu. My przez przypadek robiąc zakupy w najbliższym sklepiku spożywczym, po wyjściu z hotelu w lewo ok. 500m, kobieta przeliczyła nam dolary po 1:100, daliśmy/zapłaciliśmy 100 $ to resztę wydała w ich walucie, było na napiwki i pamiątki. Obsługa nie wystawia ręki po napiwki, są mili i jak dostaną coś od czasu do czasu to dziękują i pamiętają. W lobby bar jest super kelner-Laban, rozpoznaje gości, przynosi wszystko i co chwilę podchodzi z zapytaniem co jeszcze. Czuliśmy się naprawdę dopieszczeni. Tubylcy mają problemy z wymianą 1$ więc jeżeli macie wymienioną ich walutę lepiej dać 100 ichniejszych. Wizę można kupić na lotnisku, wniosek rozdają w samolocie albo przez internet, przed wyjazdem, tylko wówczas na decyzję my czekaliśmy ok tygodnia. Plaża- najpiękniejszy naszym zdaniem odcinek Diani Beach jest przed tym hotelem, szeroka, sprzątana codziennie, piaseczek biały, do oceanu można wchodzić nawet bez butów ochronnych, byliśmy rok temu w Diani Sea i tam obowiązkowo obuwie do wody.Posiłki: bardzo smaczne, wszystko super, warto jednak zapisać się, stanowisko przed wejściem do głównej restauracji(w ramach pobytu All gratis), na diner do restauracji z grilem, kucharz Eric serwuje najlepsze mięsa grilowane w Afryce, Eric and his grilled meat is the best in Africa!). Na masaże polecam wybrać się na plażę i w lewą stronę do dziewczyn : Jemmy(Dźemi) i Lucy - są rewelacyjne, masaż od palców u nóg po czubek głowy(dosłownie) wraz z twarzą - 1 godz/10$, po prostu warto, chodziliśmy codziennie, rewelacja. Natomiast safari tylko z Jonathanem(ceny można negocjować), po wyjściu na plażę w prawo, tuż obok hotelu pytajcie o niego, ceny niższe niż Polak w Tropikach(byliśmy z nimi rok temu) - w busikach 7 osób zamiast ustalonych 6 w busiku, na wstępie informacja, że dla kierowcy napiwek 10$/dzień+ "tropiciel" czy jak się zwał5$/dzień, miał być ktoś mówiący po polsku, ale po niedługiej chwili przesiadł się do innego busika twierdząć, że mają tyle safari w tym dniu, a on jest jeden i musi obsłużyć innych, w zamian dali kogoś mówiącego po angielsku- tak było rok temu. Teraz wybraliśmy Jonathana, nie wiedząc nic o nim i miła niespodzianka, zaproponował Jeep/ 4 osoby nawet nie wspomniał o napiwkach, był z nami tylko kierowca-rewelacja, który także tropił zwierzynę, jeździł i zatrzymywał się na nasze żądanie- zdjęcia wyszły rewelacja, o niebo lepszy z tamtymi rok temu. Teraz nasz kierowca anglojęzyczny, ale podawał nazwy zwierząt po polsku, można się było dogadać. Polecam Jonathana. Oczywiście najdroższe wyjazdy są z TUI, więc jeżeli kogoś stać i chce dużo przepłacić...Rezydentka TUI była, ale jakby nie dla wszystkich. Samolot przyleciał do Mombasy z 3 godzinnym opóźnieniem, pani z TUI, na lotnisku wsiadła na chwilkę do naszego autobusu, nie odczytała nawet listy z nazwiskami, turystów, a gdyby ktoś się zawieruszył?- już tak kiedyś mieliśmy w Afryce, czekaliśmy w autobusie na lotnisku 2 godz, bo turysta z kolei czekał na swój bagaż, który się zawieruszył-Afryka!!! Do hotelu przybyliśmy także 3 godz później, tutaj zaskoczenie, manager restauracji trzymała ją otwartą aby nasza grupa mogła zjeść śniadanie. Niestety takich zwyczajów nie ma rezydentka z TUI, miała się z nami spotkać o 11.00 w dniu naszego przybycia do hotelu - nieważne, że my wówczas byliśmy dopiero kwaterowani lub jedliśmy śniadanie. Podobnie przed odjazdem, ja oraz 5 innych osób, czekaliśmy, aż pani rezydentka dogada się z pilotami z lotniska odnośnie przelotu dwojga turystów do Tanzanii na Safari w Masai Mara. Oczywiście safari zakupione w TUI, tzn prowizja, zapewne niezła za tak drogie safari dla p. rezydent. Nieważne, że kolejne osoby czekają i chcą tylko zapytać czy odlot samolotu do Polski będzie w terminie, czy znowu odstawią jakieś chece. Rezydentka interesowała się tylko dwoma osobami, od których będzie miała prowizję. Po 30 min zrezygnowałam z czekania, przyszłam wieczorem, wszystko było napisane w skoroszycie TUI. Ale po co w takim razie ta rezydentka, i jej pensja, która jest wliczona w nasze wczasy? Autokar został podstawiony zgodnie z planem, ktoś wsiadł powiedział, że jedziemy na lotnisko i tyle. A gdy kogoś zabrakło? Sami musicie się pilnować, swoich najbliższych także. Ogólnie jednak wszystko, poza rezydentką, super. Hotel godny polecenia, baseny bardzo duże, plaża świetna. Pamiętajcie o jednym, to jest Kenia, cokolwiek im zostawicie wracając do kraju- ubrania, buty, kosmetyki - cokolwiek! tamci pogodni ludzie będą wam wdzięczni, obojętne czy na plaży, na ulicy czy w hotelu. Jeżeli nie byliście w Kenii to zobaczycie tą biedę, poraża. Udanych wakacji.
Czy ta recenzja była pomocna? (0) (0)