Hotel bardzo ladnie polozony, marina, palmy, blisko centrum, super baza wypadowa.
Hotel jednak do remontu,a przynajmniej odswiezenia.
Szef ma wiele do przemyslenia. Szczegolnosci jesli chodzi o pracownikow.
Jedynymi milymi osobami byly panie sprzatajace.
Panie na recepcji czy "obsluga" w restauracji - telefon w rece od rana do nocy, Tik toki, elektryczne papierosy a dookola balagan.
Butelka oliwy w jadalni byla tak obklejona i zakurzona, jakby stala nieruszona od 3 lat.
Stol musialam zetrzec sama, serwetka czarna. Pokazujac to pani zrobilam tylko usmieszek i poszla.
Zakwaterowanie
Pokoj duzy, dwupoziomowy, sypialnia na gorze. Duza szafa, maly aneks kuchenny, lodowka.
Kanapa i fotele. Duzy balkon z widokiem na basen i port - tu mega plus.
Niestety juz ma swoje lata.
Schody byly tak brudne, ze sama je w pierwszy dzien mokrymi chusteczkami umylam.
Lazienka to takie wczesne Rokokoko.
Absolutny generalny remont musi sie tam odbyc - zaslona, odpadajace kafelki, drzwi jakby z horroru.
Duzy plus to ciagle dzialajace fantastycznie klimatyzacja.
Wyżywienie
Choc chcielismy tylko sniadania, jedyna opcja do wyboru bylo HB - sniadania i obiadokolacje.
O ile sniadania jeszcze jakos dalo sie zaakceptowac, zawsze byl jakis wybor i swieze owoce, to kolacje a raczej "kolacje" to bylo nieporozumienie.
3, doslownie 3 bemary nie podgrzane.
W jednym zimne frytki, w drugim zimna ostatnia ryba, zimny makaron i w miseczce z boku przecier pomidorowy.
Jedlismy raz - tylko dlatego, ze wrocilismy potwornie zmeczeni.
Na pytanie czy jest jeszcze ryba bo zostala ostatnia sztuka pani zamieszala w makaronie i pokazala nam 1 krewetke - here, here is the fish. :D
Raz zeszlismy zobaczyc co serwuja. Byl boczek, makaron i mix salat...
Boczek - na kolacje w Grecji.
Zadnych serow feta, warzyw, lokalnych potraw.
Potem kolacje jedlismy juy tylko w drodze czy na miescie. Z hotelu do portu gdzie mielismy tysiace cudownych knajpek z przepysznym jedzeniem bylo doslownie 50 metrow.
Obsługa w hotelu
Coz....
Przy basenie bylo zawsze pusto. I za dnia i wieczorem.
Mimo, ze caly dzien spedzalismy zwiedzajac milo byloby wypic drinka na miejscu i podziwiac port.
Jednak biorac pod uwage, ze nawet dla gosci, maly kieliszek wina, ktory ledwo zaslanial dno kosztowal 5 euro, wychodzilismy do portu, gdzie litrowy dzbanek lokalnego wina kosztowal rowniez 5 euro :)
Nic dziwnego, ze nikt nigdy tam nie przebywal. Gosci widywalismy rowniez wsrod lokalnych knajpek.
Nie mowimy tu o rozdawaniu za darmo - ale dla gosci cena powinna byc korzystniejsza.
Plaża
Plazy brak. Hotel znajduje sie w porcie.