Nie należy do najtańszych (ok. 32 000/os./obiad) i wszyscy wiemy, że za 12 000 można gdzieś pojechać. Ale... Ośrodek oferuje noclegi w apartamentach, więc dla pary, gdzie ja chrapię, a moja dziewczyna ma lekki sen, jest to idealne rozwiązanie. Nowsze apartamenty znajdują się nieco pod górę od restauracji i plaży, ale dla młodych i elastycznych nie ma to znaczenia. Ośrodek położony jest tuż przy plaży, więc nie ma większego kłopotu z euro za leżaki i parasole (celowo nie piszę, że jest darmowe, jasne, że jest to ukryte w całkowitej kwocie za wyjazd). Okolica też świetna, wzdłuż morza można dojść pieszo do Rody (około 10 minut), gdzie można kupić wszystko co potrzebne. (Na przykład jedzenie do lodówki, które masz w kuchni w mieszkaniu, abyś mógł zrobić kanapki na lunch).
Zakwaterowanie
Mieszkanie naprawdę ma wszystko, czego możesz potrzebować. Aneks kuchenny z lodówką, czajnikiem, małym opiekaczem do kanapek (składany z rusztem), ekspresem do kawy, talerzami, miskami, małą kuchenką indukcyjną, sztućcami. Mieliśmy łazienkę z wanną, mimo że wybraliśmy apartament z prysznicem. W końcu przydało się do lepszego wyprania kilku sztuk odzieży. (na terenie obiektu nie ma pralni). W łazience znajduje się także toaleta, duże lustro, umywalka i wokół niej wystarczająco dużo miejsca na wszystkie możliwe butelki i kremy, które przyniosła moja dziewczyna. Mają też suszarkę do włosów, ale kędzierzawe włosy Dysona pozostały wierne swojemu urządzeniu. W części dziennej pokoju znajduje się sofa z klasycznym materacem 90" i rozkładanym krzesłem. Mały stolik i płaski telewizor, chociaż nie miał Netflixa, ale miał gniazdo na pendrive'a USB, z którego korzystałem, kupił nam mnóstwo filmów i muzyki. Włączyliśmy tylko jeden film, bo inaczej zmęczyłoby nas słońce, słona woda, lub książka! :) Część kuchenną i salonową oddzielił kwadratowy stół pod ścianą oraz dwa krzesła w sypialni, łóżko, duża szafa z dodatkowymi poduszkami i kocem, wieszaki. Obok szafy toaletka z lustrem, komoda, a nad nią klimatyzator (z pilotem). Drzwi pomiędzy pokojami to drewniane drzwi przesuwne. Kiedy zostawiliśmy je otwarte na dzień i jedną z kart do pokoju w szufladzie, grzejnik działał cały dzień i doskonale chłodził całe mieszkanie. Kiedy pomyśleliśmy, że może uda nam się upiec bałwana.. Z obu pokoi można było wyjść na nasz balkon. Ten miał duży stół, 4 krzesła, wysuwaną suszarkę do ubrań ze ściany, a nasz miał widok na morze. (Apartament 174 w Olive bld.) Byliśmy mniej więcej w połowie całej okolicy, już na wzgórzu. Może to stanowić pewien problem dla osób starszych lub unieruchomionych, nie przeszkadzało nam to, trochę dodatkowego ruchu nie zaszkodziło. Do tego był wspaniały widok na morze i wzgórza Albanii. W oknach kuchni i łazienki zamontowane są stałe moskitiery. Drzwi na balkon są chowane. Ostatniego dnia naszych dziesięciodniowych wakacji, 28 czerwca, widzieliśmy jednego komara.
Wyżywienie
Po przeczytaniu wielu recenzji byliśmy trochę niepewni, czasami stwierdzaliśmy, że jedzenie było takie samo i się nie zmieniało. Cóż, to zależy od tego, jak bardzo jesteś wybredny.. Tak, śniadania były dość podobne, nie można wiele wymyślić, od jajek na 4 sposoby, po fasolę w sosie, kiełbaski i nie tylko. Natomiast 3 rodzaje szynki, 2 rodzaje sera w plasterkach plus wszechobecna feta. Stos sałatek i owoców. Płatki kukurydziane, musli, ciepłe, zimne półtłuste i pełnotłuste mleko. Kawa, postmix około 6 rodzajów soków, ciasta - różne bagietki i pieczywo (własnoręcznie pokrojone), kanapki, mini rogaliki itp. Kolacja również w formie bufetu. Zmieniane każdego dnia. Kawałki kurczaka czy kaczki, wieprzowiny, cielęciny, zawsze w jakiś sposób ciepłe kawałki ryby. Ryż dowolny, ziemniaki, musaka. . Na koniec w ciepłej części znalazł się kącik „dziecięcy”, gdzie było spaghetti z sosem bolońskim, pizza, nuggetsy z kurczaka, frytki, makaron. Z drugiej strony znowu część zimna - warzywa w miseczkach jednego rodzaju, w których każdy mógł mieszać własną sałatkę. Dodatkowo sałatki już mieszane, z rzeżuchą, arbuzem, kurczakiem.. Oliwki, dressingi, feta z pomidorami i bazylią, warzywa marynowane, ciasta, sosy, oliwa, oregano.. Za rogiem 2 zupy i grill, gdzie codziennie zroszony szef kuchni przygotowuje coś na żywo (mini kebaby, medaliony z kurczaka/wieprzowiny itp.). Następnie przy wejściu był bufet z deserami. Z jednej strony duża miska owoców i wszechobecny arbuz, czyli po prostu luksus. Obok mini ciasteczka pokrojone w kostkę. Obok stoi lodziarnia - około 5-6 smaków, zamówcie sami... Wszystko było pod nadzorem i ani razu nie zdarzyło się, żeby w sklepie było pusto. Kucharze sprawdzili i przyjechali z wózkiem, gdzie zamienili puste na pełne. Przez cały obiad (18:30 - 21:30). Napoje do kolacji były płatne - zamawiasz u kelnera i podajesz mu numer pokoju. Woda 1l 2,5 EUR. Personel miły, szybki, uśmiechnięty i pomocny. Widać, że ludzie lubią swoją pracę i są za nią wdzięczni.
Obsługa w hotelu
Napisałem do hotelu, że przyjedziemy późno w nocy i czy mogliby mi przygotować kanapę w salonie. Nie żebym nie potrafiła tego zrobić, ale kiedy o pierwszej w nocy idziesz do swojego pokoju, po prostu miło jest mieć wszystko gotowe i spadać... Więc nie wyszło. Następnego dnia zapytałem recepcję i po południu znaleźliśmy butelkę czerwonego wina i list z przeprosinami na stole w salonie. Słusznie. W przeciwnym razie pierwszego i ostatniego dnia oprowadzą Cię po kampusie i zabiorą z powrotem do pokoju z walizkami. Restauracja jest piękna z tanim widokiem na morze i wzgórza Albanii, palmy na terenie i basen. Wiele obracających się wentylatorów pomaga w rozprowadzaniu zimnego powietrza z klimatyzatorów. Mnóstwo stolików, zawsze znajdziesz przyjemne miejsce do siedzenia. Przed recepcją znajduje się mały domek, w którym znajduje się mini-kiosk z podstawowymi artykułami pierwszej potrzeby – od tostów po kremy do opalania, pamiątki, tytoń i wodę. Wodę kupiliśmy w sześciopakach o pojemności 1,5 litra. Głównie do picia. Myliśmy zęby kranem. Nie pojawił się żaden problem jelitowy. U nas sprawdził się camelback – taka torebka z rurką, którą wieczorem napełniałam wodą z butelki i schładzałam przez noc w lodówce. Na wycieczki lub nawet po prostu na plażę. Bardzo fajnie.. Ośrodek posiada dwa baseny, jeden "w dół" przy restauracji, drugi na wzgórzu. Obie w porządku, ciepła woda. Dużo dzieci. Sprzątanie pokoju może codziennie. Zmiana ręczników mniej więcej co drugi dzień. Ostatniego wieczoru, dzień przed wylotem, na stole leży koperta z podziękowaniem i aktualną godziną odbioru z lotniska. Nasz lot był wieczorem (z opóźnieniem, nazwijmy to nocą), więc zabrał nas nie duży biały autobus, a skórzany osobowy mercedes. Tam i z powrotem.
Plaża
Plaża jest częścią ośrodka. Leżaki (trzy rodzaje – od rozkładanych klasycznych drewnianych do siedzenia, przez aluminiowe z wypełnieniem z siatki, po solidne drewniane ze skórzanymi poduszkami) były bezpłatne. Można poleżeć bezpośrednio na plaży na piasku lub wewnątrz ośrodka - tuż za drewnianym płotem, na trawie. Miejsce zawsze się znalazło, chociaż jeśli ktoś chciał być na plaży tuż nad morzem, warto było tu przyjechać przed śniadaniem i położyć ręcznik w ulubionym miejscu. To taki czeski chwyt, ale w skrócie, nadal obowiązuje zasada „kto pierwszy, ten lepszy…”. Z plaży można albo udać się w lewo, do sąsiedniego 5* resortu all inclusive, który posiada drewniane molo z ławkami i gdzie każdego wieczornego zachodu słońca można zrobić niezliczoną ilość tandetnych zdjęć. Jest też lepsze miejsce do snorkelingu. Na prawo od naszej plaży znajdował się duży supermarket z pamiątkami, ubraniami, jedzeniem i wszystkim, co możliwe, aż do greckiej tawerny. Świetna klasyczna grecka restauracja. Zajmuje im to trochę czasu, ale jedzenie jest dobre, widok na morze jest wspaniały. Następnie można kontynuować podróż wzdłuż morza przez około 10 minut do wioski Roda. Zdecydowanie polecam, Carrefour z artykułami spożywczymi, mnóstwo sklepów, wypożyczalnie samochodów i oferty różnych wycieczek, restauracje, bary, jazda konna...
Ta recenzja została automatycznie przetłumaczona za pomocą Google Translate