Znakomity w cenie last minute (44% zniżki od oryginału). Za pierwotną cenę pewnie bym go nie kupił, bo za to w ostatniej chwili można kupić hotel z obiadokolacją (w starym Sozopolu jest to po prostu trudne, hoteli tam nie ma zbyt wiele).
Zakwaterowanie
Nocleg w niemal idealnej lokalizacji (brakuje tylko widoku na morze) na obrzeżach starego Sozopola, który został dotknięty przez turystykę, ale nadal nie stracił swojego uroku, naprawdę jest w niewielkiej odległości od miejskiej plaży. Wyposażenie adekwatne do oczekiwanego standardu. Sposób brania prysznica jest dla nas nietypowy (cała łazienka to kącik prysznicowy i wodę trzeba spuszczać ściągaczką do odpływu za muszlą klozetową), ale chyba powszechny w okolicy. Jeśli nie chce się wychodzić nawet na śniadanie, to brakuje przynajmniej mini aneksu kuchennego (mam na myśli deskę do krojenia, nóż, sztućce i dwa talerze, a nie kuchenkę czy nawet piekarnik z grillem), jest tylko czajnik elektryczny i 2 kubki do kawy. Zajmowałem się własnym otwieraczem do butelek, plastikowymi talerzami oraz widelcami i nożami. To tylko pokój, a nie studio czy apartament, karta podróżna temu nie zaprzecza i jest to powszechne w Bułgarii, nie jest to apartament w Chorwacji. Pani domu jest miła, sprząta, opróżnia kosze, zamiata wszechobecny piasek itp., poza językiem ojczystym, mówi tylko po rosyjsku.
Wyżywienie
Pobyt był bez wyżywienia, taki chciałem, z jednej strony na pewno przytyję w cenie inkluzywnej, a przede wszystkim chcieliśmy spróbować tego, na co mamy ochotę i gdzie chcemy (ryby, małże, kalmary, musaka, sałatki z baraniną ser...).
Obsługa w hotelu
Bez usług, sprzątania, ręczników itp. całkowicie w porządku. Pani podeszła po nas do autobusu, chociaż wygooglowałam i było to tylko jakieś 300 metrów, ale ludzi to cieszy. Wykwaterowanie do godziny 12.00, po czym możliwość przechowania bagażu w budynku do czasu transferu na lotnisko.
Plaża
2 - 3 min od noclegu, klasyka dzisiejszej Bułgarii na wakacjach - wypchany parasol i 2 leżaki za opłatą ok. 10 EUR, od barów oddzielających plażę od promenady w ciągłym rzędzie, duc duc (na szczęście nie zbyt głośno) od rana do wieczora. Ci, którzy chcą nurkować i mają alergię na tłumy, muszą udać się gdzie indziej, najlepiej do skał. Około połowy pobytu w morzu były glony i kilka małych gryzących stworzeń (tylko ugryzienie bez skutków alergicznych, ale nie jest to przyjemne). Potem fale wyrzuciły go do morza i był czysty. To morze, a nie basen, na Korfu, po 5 dniach cudownego pływania, jakiś prąd przyniósł nam z otwartego morza piękne, ale bardzo kłujące meduzy, i były tam prawie do końca naszego pobytu i nie da się tego zrobić cokolwiek na ten temat. Jak mawia stary Hindus z mojego ulubionego filmu – magia czasem działa, a czasem nie.
Ta recenzja została automatycznie przetłumaczona za pomocą Google Translate