Ogólnie pobyt był bardzo rozczarowujący. Okolice Chaty Sedmidólí są przepiękne, oferują piękny widok na grań, a także stanowią dobry punkt wypadowy. Ale jakość zakwaterowania i usług, zwłaszcza zakwaterowania, jest fatalna.
Zakwaterowanie
Mały pokój z piętrowymi łóżkami, kilkudziesięcioletnim dywanem, po którym strach chodzić boso. W łazience przy zlewie znajduje się kran, który trzeba trzymać jedną ręką, żeby spuścić wodę. Około 10 razy uruchamia się pompa, która wibruje cały domek przez 5-10 minut (bez przesady) - niestety mieliśmy ją bezpośrednio pod oknami, ale dźwięk niósł się na odległość 500 metrów i był już słyszalny w las w drodze powrotnej. Podobno z powodu podgrzewania wody. Zapach - dym z komina i olej opałowy? z kolejki górskiej zaparkowanej przy domku. Śmierdzi w gorącym słońcu, ale jeszcze bardziej śmierdzi w deszczu.
Wyżywienie
Naprawdę tanie posiłki, polędwica z torby... ale w porządku za tę cenę. Śniadanie proste, ale przyzwoite.
Obsługa w hotelu
Biorąc pod uwagę jakość zakwaterowania, cena jest zawyżona - 200 CZK za psa w pokoju, w którym boisz się, że coś złapie pod łóżkiem. Pod łóżkiem 6 szuflad. Sprzątane jest raz w tygodniu, więc chociaż przez 3 z 4 nocy byliśmy w domku praktycznie sami (trzecia noc zupełnie sami), to otrzymaliśmy pokój z widokiem na las, a nie na grzbiet Karkonoszy - rozczarowanie. Operator musiałby sam się oczyścić. Ostatniej nocy też było warto, przyszła grupa ok 20 osób i hałasowała po całym domku aż do pierwszej w nocy - wtedy o drugiej włączyła się pompa (do ogrzewania) - świetna noc!
Ta recenzja została automatycznie przetłumaczona za pomocą Google Translate