Zacznę od tej wyjątkowej atrakcji hotelu Neum, jakiej z pewnością nie ma żaden inny hotel, a chodzi o podziemne przejście wykute w skale, które prowadzi na plażę. Dodatkowe wrażenie robią masywne wrota które, nie mam pojęcia ilu ludzi byłoby potrzebnych, żeby je ruszyć choćby o 1 cm. W podziemnym przejściu jest przyjemnie chłodno, jakby był klimatyzowany, a na plaży żar, wiec trzeba uważać na różnicę temperatur i nie wracać tym przejściem w mokrym stroju kąpielowym. Dlaczego? Ja tak robiłam i się przeziębiłam.
Neum jest jednym z największych i najstarszych hoteli w miejscowości, położony na zboczu wzgórza, które opada ku morzu, więc bardzo wiele pokoi ma malowniczy widok. Wystrój, architektura i wyposażenie są wyjęte z czasów przed wojny na Bałkanach w latach 90-tych XX wieku, wiec nie ma tu co liczyć na luksusy, ale dla nie nazbyt wymagających jest idealny. Pokoje są niewielkie i standardowo wyposażone, mi.in.w : TV, telefon, lampki nocne przy każdym z łóżek, toaletkę z lustrem, na balkonie stolik z krzesłami i kwiaty (niestety niektóre nie wytrzymywały wysokiej temperatury i braku podlewania…), prysznic za zasłonką, ręczniki hotelowe. Podobała mi się szafa tj. nie miała drzwiczek tylko zasłonkę – bardzo praktyczne rozwiązanie. Sprzątanie codziennie.
W żadnym hotelu nie widziałam tak dużej recepcji, lada długa jak w barze i prawie zawsze kilku recepcjonistów za nią, większość z pracowników rozumiała po polsku, ale nie mówiła w naszym języku. Komunikacja z pracownikami nie była zatem trudna, bo najważniejsze ze rozumieli o co chodzi i wykazywali chęć pomocy i spełniali prośby gości, o ile to były rozsądne prośby. Ja przez roztargnienie zgubiłam polar ,a pani recepcjonistka oddała mi go przy okazji – byłam tym bardzo pozytywnie zaskoczona bo sama nie pamiętałam gdzie go zostawiłam, pewnie gdzieś w lobby przy recepcji.
Chwalę sobie również posiłki serwowane w hotelu. Smacznie i dobrze można było się posilić. Śniadanie było w formie szwedzkiego stołu. Jestem uzależniona od keczubu do kanapek i zawsze prosiłam kelnera o to, a ten zawsze przynosił mi cała butelkę do mojego stolika, a skoro mowa o stolikach, to na każdym posiłku siadamy dokładnie przy tym samym stole – taka zasada. Ja wybrałam stolik z pięknym widokiem na wzgórza i morze, niesamowity zwłaszcza podczas kolacji, bo wtedy mogłam podziwiać zachód słońca. Kolacja była dwudaniowa, drugie danie wybierało się na śniadaniu. Do wyboru były zawsze dwa dania. Generalnie jadłospis jest zbliżony do gustu przeciętnego Polaka. W Bośni i Hercegowinie tak jak my lubią dobrze zjeść.
Do dyspozycji gości hotelowych jest parking hotelowy, kawiarnia z tarasem z widokiem na morze, basen częściowo zadaszony dla tych, którzy chcą odetchnąć od mocnego słońca, a jednocześnie ochłodzić się w wodzie. Przy basenie znajdują się leżaki. Pod drugiej stronie ulicy jest niewielki sklep typu market, a u stóp zbocza na którym spoczywa hotel ciągnie się plaża typowo dalmatyńska, czyli żwirkowa i kamienista.
Wieczorami dużo jaskółek latało w pobliżu hotelu, z czego osobiście bardzo się cieszyłam bo ich charakterystyczny pisk kojarzy mi się z wakacjami. Potrafią też z wdziękiem wlecieć w kadr, co dodaje uroku fotografii...
Polecam ten hotel głownie ze względu na jego położenie i miłą atmosferę, która tam panuje dzięki całemu personelowi, a także specyficznej atrakcji jaką jest podziemne przejście łączące hotel i plażę, a także dobre jedzenie.