Ogólnie wycieczka bardzo udana - byliśmy trzeci raz na Fuertaventurze - poprzednio dwa razy w Costa Calma. Wybrzeże w Caleta de Fuste dużo bardziej agresywne (rozbijące się o skaliste wybrzeże w pobliżu hotelu pieniące na biało fale). Hotel bardzo fajny z bardzo przyjemną i sympatyczną obsługą - bardzo mili dla Polaków. Pyszna kuchnia, super drinki. Polecam !!!
Zakwaterowanie
Rozległy pokój z balkonem - ok 43m2. Duża sypialnia z wielkimi łóżkami, toaletką, TV i olbrzymią szafą wnękową. Duży salon z aneksem kuchennym, lodówką, kuchenką i pełnym zestawem naczyń kuchennych oraz TV. Łazienka z bidetem, wanną i prysznicem. Balkon mieliśmy z bocznym widokiem na ocean. Wieczorem na terenie hotelu spotkać można jeże - hotel zorganizował w zacisznym miejscu mały namiocik dla jeży i je tam dokarmia i poi.
Wyżywienie
Duży wybór dań o każdej porze - dla każdego coś się znajdzie, zawsze smacznie i pachnąco, pyszna kawa i super desery, bardzo smaczne soki owocowe, dużo świeżych i obrobionych termicznie owoców (smażone banany w czekoladzie, ananasy itd). Do kolacji do wyboru także alkohole - białe i czerwone wino, piwo. Co jakiś czas owoce morza w postaci krewetek, małży, anchois, ryb przygotowywanych w różnych postaciach, krążki kalmarowe itd.
Dwa bary - jeden czynny do obiadu, drugi po obiedzie. W obu barach drinki smaczne, kolorowe i nawet dość mocne. Obługa barów fenomenalna i bardzo miła. Ogólnie lubią tu Polaków i wrzucają polskie słówka :)
Obsługa w hotelu
Po za stołowaniem się, basenem i barami nie korzystałem z innych usług hotelowych - większość czasu spędzaliśmy spacerując wzdłuż wybrzeża oceanu i na plaży.
Plaża
Przy samym hotelu nie ma dostępu do oceanu - wysokie urwiste, z czarnej wulkanicznej skały nabrzeże. Do wielkej, jasno piaszczystej plaży prowadzi bardzo fajny deptak/promenada, wijąc się wzdłuż kamienistego, urwistego miejscami nabrzeża. Po drodze do plaży przechodzimy przez bardzo fajną marinę z masą jachtów, restauracjami i sklepikami z pamiątkami. Na nabrzeżu mariny zaobserwujemy wielkie czerwone kraby, a w samej marinie jest także atrakcja w postaci "szkółki z lwami morskimi", z którymi za opłatą można popływać. Dla kociarzy znajdzie się także frajda - organizacja https://www.facebook.com/Felineaid opiekuje się tam i dokarmia ok 25 kotami. Są tam: niebieski kot rosyjski (matka trzech pręgowanych wyrośniętych już kociaków, kot bengaliski oraz koty białe, rude, czarne i klasyczne.
W końcu trafiamy na rozległą i szeroką plażę z białym piaskiem. Piasek jest drobny i bardzo miły. Woda przy plaży bardzo czysta i klarowna. Wejście do wody łagodne i bardzo długo płytkie (ok 300m). Na plaży leżaki z parasolami - niestety płatne ok 10 euro - warto zabrać własny koc plażowy. Plaża jest tak wielka że nie ma tu efektu z bałtyckich plaż, gdzie ludzie leżą jak śledzie jeden obok drugiego.
Dla lubiących opalania w "strojach Adama i Ewy" polecam przejść plażę do końca - do pierwszego bunkra - minąć go i udać się do oddalonego drugiego bunkra, za którym znajdują się charakterystyczne wiatrochronne kamienne kręgi z miejscówkami do opalania :)