Przejdź do... | Przejdź do głównego menu

Na narty z karnetem w cenie pobytu

Grudzień i styczeń to miesiące, w których ok. jedna czwarta narciarzy i snowboarderów rozpoczyna zimowy sezon. Nic dziwnego – wiele ośrodków narciarskich oferuje wówczas karnet w cenie pobytu. Free ski to okazja by zarezerwować alpejskie ferie i to często z gwarancją śniegu

Grudniowo – styczniowe rezerwacje utrzymują się na ubiegłorocznym poziomie – pokazują statystyki rezerwacyjne Travelplanet.pl (wyjazdy od grudnia do końca stycznia) widać jednak, że polscy narciarze i snowboarderzy odkrywają nowe kierunki. O ok. 10 procent zmniejszyła się skala rezerwacji na narty do Włoch i Austrii, ale mimo wszystko te dwa kierunki to ponad 70 proc. zimowych wyjazdów polskich turystów z biurami podróży.

Free ski: ile można zaoszczędzić

Za grudniowe i styczniowe białe szaleństwo w Alpach włoskich i austriackich narciarze płacą średnio ok 1400 zł. Dominują wyjazdy z wyżywieniem w postaci śniadań i obiadokolacji.

Oferta free ski, czyli karnet w cenie pobytu, to spora oszczędność w porównaniu z wysokim sezonem. Z porównania standardowych ofert narciarskich i tych z karnetem w cenie w serwisie Travelplanet.pl widać, że rzeczywisty koszt skipassu w ofertach włoskich to ok. 200 – 250 zł. W Austrii, gdzie ośrodki rzadziej dodają gratisowy karnet, do pobytu trzeba dopłacić dodatkowo ok. 230 – 250 euro za osobę za przyjemność sześciodniowego szusowania po stokach.

Oferty wyjazdów z karnetem w cenie zaczynają się od ok 700 – 800 zł za tydzień. I nie są to bynajmniej peryferyjne ośrodki narciarskie z kilkudziesięcioma kilometrami nartostrad. Za niecałe 700 zł od osoby można pojechać do St. Ulrich w austriackiej Pillerseetal. To świetne miejsce oddalone o zaledwie kilka kilometrów od SkiWelt Wilder Kaiser Brixental (280 km nartostrad) jak i od SkiCircus Saalbach – HinterglemmLeogangFieberbrunn, ale też mniejszych rodzinnych jak St. Johann in Tirol, Steinplatte czy Lofer.

Z kolei za nieco ponad 700 zł można szusować na nartach w Val di Sole (FolgaridaMarillevaMadonna di Campiglio), najchętniej odwiedzanym przez polskich narciarzy włoskim ośrodku narciarskim w ubiegłym sezonie, a za nieco ponad 800 zł można kupić pobyt z karnetem w słynnym włoskim Bormio, z legendarnymi trasami, na których ścigają się czołowi alpejczycy w Pucharze Świata (trasy Stelvio i Deborah Compagnoni).

Podobne oferty, ale ze śniadaniami i obiadokolacjami w grudniu i styczniu zaczynają się od ok. 1200 – 1300 zł.

Wysokim zainteresowaniem cieszą się wyjazdy w Alpy francuskie, wyjątkowo popularne w tym sezonie (III miejsce, 7,5 proc. narciarskich rezerwacji w biurach podróży na grudzień i styczeń). Ale tutaj dominują zdecydowanie rezerwacje apartamentów bez wyżywienia a średni koszt to ok. 1250 zł na osobę. Ze względu na odległość od Polski znacznie wyższy jest tu również koszt dojazdu niż w Alpy austriackie, włoskie czy szwajcarskie.

Bonus dla rozpoczynających ferie

Bormio foto J.Kałucki/Travelplanet.pl

Zwłaszcza intensywnie narciarze rezerwują pobyty na styczeń. Są dwa powody takich zachowań: w 6 województwach (śląskie, pomorskie, łódzkie, lubelskie, podkarpackie, warmińsko – mazurskie, podlaskie) zaczynają się zimowe ferie i jest to wyjątkowa okazja by wybrać się w Alpy na narty, gdzie jest wówczas tzw. niski sezon i wiele ośrodków do pobytu dodaje gratisowy karnet narciarski. Tydzień ferii w apartamentach z karnetem to wówczas koszt ok. 950 – 1000 zł od osoby, w hotelu ze śniadaniami i obiadokolacjami – od 1300 zł.

Ale oferta free ski zahacza również o pierwszy tydzień ferii lutego. Dlatego mieszkańcy Wielkopolski, Lubuskiego, Kujawsko – Pomorskiego, Małopolski i Świętokrzyskiego w pierwszym tygodniu zimowej przerwy szkolnej znajdą propozycje z karnetem w cenie w Alpach włoskich, francuskich i austriackich za 1000 – 1200 zł (apartamenty) lub 1500 – 1700 (hotel ze śniadaniami i obiadokolacjami)

Drugi, równie ważny powód: od stycznia wiele ofert obejmuje Gwarancja Śniegu niedziałająca jeszcze w grudniu (z pewnymi wyjątkami). Obowiązuje od stycznia do połowy marca. Jeśli wyjazd jest nią objęty a na 7 – 10 dni przed rozpoczęciem imprezy z powodu braku śniegu liczba otwartych tras w ośrodku jest mniejsza niż 30 – 50 proc. (w zależności od biura podróży, z którym jedziemy na narty), narciarz ma możliwość bezkosztowej zmiany rezerwacji na inny termin lub inny wyjazd (tańszy lub droższy, z zachowaniem różnicy w cenie).

Informacje dotyczące otwartych wyciągów pochodzą od kolei gondolowych ośrodka. Jeśli czynnych tras jest zbyt mało, narciarz może wybrać inny ośrodek w tym samym terminie, albo przełożyć wyjazd. A jeśli nie odpowiadają mu alternatywne propozycje, otrzyma zwrot pieniędzy bez potrącania jakichkolwiek kosztów.

– Narciarze często przekładają rezerwacje na ostatnią chwilę z powodu ryzyka niewystarczającej ilości opadów śniegu, ale w tym wypadku nie ma ryzyka, jest za to możliwość wyjazdu na narty po okazyjnej cenie – zauważa Radosław Damasiewicz.

Szwajcarskie okazje

Davos – Jakobshorn foto J.Kałucki/Travelplanet.pl

Ale grudzień styczeń to doskonały okres by za stosunkowo przyzwoite pieniądze poszusować w renomowanych szwajcarskich ośrodkach zimowych; Saas Fee, Davos czy Czterech Dolinach. Oferty z karnetem w cenie to koszt ok. 1800 – 2100 zł a jeśli chcemy mieć również śniadania i obiadokolacje, trzeba zapłacić minimum 2900 zł.

Dla narciarzy, którzy zjeździli już austriackie czy włoskie stoki jest to okazja, bo gdzie jak gdzie, ale w Szwajcarii szusowanie to również wyjątkowe doznania estetyczne: w Saas Fee można napić się kawy w obrotowej restauracji na 3500 m n.p.m. i nie ruszając się od stolika w godzinę obejrzeć przez okno wszystkie otaczające ją 18 czterotysięczników. W Davos – poczuć atmosferę spotkań najważniejszych ludzi na świecie lub, przejeżdżając na nartach do Klosters, sprawdzić jakie stoki upodobała sobie brytyjska rodzina królewska. Wreszcie w Czterech Dolinach zobaczyć najpiękniejszy w Europie widok na tę piątą – Dolinę Rodanu.

Coraz chętniej narty plus hotel z wyżywieniem

Stubai foto J.Kałucki/Travelplanet.pl

W ubiegłym sezonie na narciarskie wakacje wyjechał niemal co trzeci turysta, wyjeżdżający w tym czasie z biurem podróży. Czterech na pięciu miłośników białego szaleństwa pojechało na zimowe wakacje własnym samochodem. Wyjazdy w niskim sezonie (grudzień do Bożego Narodzenia, styczeń i od drugiej połowy marca do końca sezonu) stanowiły mniej więcej połowę wszystkich narciarskich wyjazdów z biurami podróży.

Średni koszt, jaki ponosili narciarze na tygodniowe wyjazdy zimowe wynosił 1425 zł. 64 proc. z nich zarezerwowało sobie narty z wyżywieniem co najmniej HB a 31 proc. zdecydowało się na apartamenty z wyżywieniem we własnym zakresie. I jest to trwała nasilająca się tendencja.

To efekt spłaszczania się cen ofert. Jeszcze kilka sezonów wstecz narciarski wyjazd z wyżywieniem HB, a więc śniadaniami i obiadokolacjami, był znacząco droższy wobec pobytów w apartamentach czy pensjonatach ze śniadaniami. Obecnie różnica pomiędzy ceną nart z karnetem w apartamentach i w hotelu ze śniadaniami i obiadokolacjami to ok. 400 – 500 zł od osoby. Warto przekalkulować czy uda nam się za te pieniądze przyrządzić lub zjeść na mieście lub na stoku 7 obfitych śniadań i 7 trzy- czterodaniowych obiadokolacji.

Czy podobał Ci się ten artykuł?

Możesz ten artykuł udostępnić znajomym.

Czy podobał Ci się ten artykuł?

Możesz ten artykuł udostępnić znajomym.