Na wycieczce byłem tylko z 14-letnim synem. Kiedy mój mąż zamówił dla nas wycieczkę, wcale nie byłam zachwycona. Nie mogłam sobie wyobrazić, że w lutym może być na tyle ciepło, żeby pływać. Nawet prognozy pogody /max 26°C/ nie za bardzo mnie w tym przekonały. Pogoda jednak była fantastyczna, świeciło słońce, momentami wiało trochę, ale dało się wytrzymać. Kąpaliśmy się, opalaliśmy, odpoczywaliśmy. Wprowadzimy tradycję wiosennych wakacji nad morzem. Tydzień to za mało, wytrzymalibyśmy dłużej.
Zakwaterowanie
Zakwaterowanie w hotelu było w porządku, bez wielkiego luksusu, ale wystarczające. Duża łazienka z toaletą. Przestronne, nieco twardsze łóżka/ale o tym ostrzegali i można było zamówić bardziej miękki materac za dopłatą. Szafa z dużą ilością wieszaków. Jako bonus w pokoju znajduje się kanapa, na której można przechowywać różne rzeczy. Wszystko działało dobrze, klimatyzacja, minibar i sejf. Minibarek trochę szumiał, więc wyciągnąłem go na noc z gniazdka... nadal nie było tam nic poza napojami za opłatą. Na balkonie 2 fotele i ładny widok na ogród przed hotelem i pustynię. W pierwszych dniach trochę się pogubiłem bo kompleks hotelowy to niezły labirynt ????????. Mimo że był luty, hotel był pełny. Głównie niemieckojęzyczni emeryci i francuskojęzyczni młodzi ludzie z dziećmi. Ogólnie w hotelu było cicho. Mimo że każdego wieczoru na tarasie była muzyka na żywo i tańce... było dość cicho. Z pobliskiego Port Chalib można było usłyszeć znacznie gorszy hałas.
Wyżywienie
Jedzenie jest super, myślę, że każdy będzie miał w czym wybierać. Nie rozumiem drani, którzy udają, że nadal jest tak samo. Tak, na przykład śniadanie było prawie identyczne każdego dnia, ale nawet gdybyś jadł 10 różnych rzeczy każdego dnia, nie udałoby Ci się zjeść nawet połowy menu w ciągu tygodnia. Tylko wypieki, słodkie i słone...jajka na wszelkie możliwe sposoby, warzywa surowe, pieczone, marynowane, naleśniki, placki, płatki owsiane, 8 rodzajów jogurtów, musli, płatki zbożowe, owoce, tosty, salami, serek...to nawet nie to ewentualnie napisz wszystko Nawet jeśli np. lokalnego salami to niewiele. Obiady były każdego dnia tematyczne i nie powtarzały się te same dania. W niedzielę jadłam musakę i na próżno czekałam na nią cały tydzień, ale już jej nie było ????. Ale każdego wieczoru zaskakiwało mnie coś innego. Grillowane krewetki, kaczka na pomarańczach, faszerowane małże.... Kelnerzy nieśli napoje. Nie było dnia, żeby nie przyszli zapytać, czego chcielibyśmy się napić, a po dwóch dniach już nawet nie pytali i po prostu przynieśli colę i piwo, nawet wielokrotnie. Raz piłem wino / nalewali z 5-litrowych skrzynek/ i był bałagan... więc więcej tego nie robiłem. Ale wiele osób nosiło róż, więc prawdopodobnie nie było tak źle.
Plaża
Plaża była ładna, czysta i dobrze utrzymana. Leżaków i parasoli było mnóstwo, ale czasem był problem ze znalezieniem wolnego leżaka/w hotelu było naprawdę pełno./ Do morza można było wejść wszędzie, ale tylko za bojami, które w czasie odpływu – było jeszcze – leżały na gołej wodzie piasek..zobacz. zdjęcie. Można było pływać tylko za bojami /nie było gdzie/ i nad tym czuwał ratownik z molo. .....i ciągle gwizdał na wszystkich, że muszą pływać ????. Można było też wyjść z molo... gdzieś pośrodku były schody, ale tam też zazwyczaj nie było dużo wody. A potem od końca molo. Ładne pływanie... ryby tam były. Inną opcją była mała, relaksująca plaża obok, gdzie pływanie było lepsze... więcej wody, nawet podczas odpływu i nie było gwizdów, więc podobało ci się bardziej. Morze było zimniejsze /no cóż, w lutym/, ale orzeźwiające i zwykle nurkowaliśmy przez 40-50 minut i nie zmarzłem. Około 10-15 minut spacerem znajduje się zatoka Mubarak, w której pływanie jest absolutnie cudowne. Stopniowe wejście, piasek...piękno. Karaty, diugoń......naprawdę ładne, tylko dlatego, że jest piasek, nie ma zbyt wielu ryb, ale diugoń jest lepszy ????????
Ta recenzja została automatycznie przetłumaczona za pomocą Google Translate