Hotel Port Ghalib Resort wraz z siostrzanym hotelem Siva Port Ghalib tworzą wspólny 5* kompleks.
Resort położony jest w świetnej lokalizacji : przy plaży, blisko lotniska i w niewielkiej odległości od Portu Ghalib, gdzie znajduje się marina z barami, restauracjami oraz sklepikami, w których
można kupić pamiątki i nie tylko.
Jest też restauracja Hakuna Matata prowadzona przez nasze rodaczki.
Hotel jest usytuowany w pięknym ogrodzie palmowym, jest bardzo zielono. Trawa równo przystrzyżona, gdzie nie gdzie kolorowe kwiatuszki. Ogrodnicy dbają o roślinność. Podlewają, usuwają chwasty...
W hotelu jest 5 basenów. 1 duży ze słoną wodą (tzw laguna) o głębokości 1 metra, drugi mniejszy o głębokości 1,20 metra, przy którym odbywają się dzienne animacje takie jak
gimnastyka wodna, piłka wodna, Zumba etc...
Kolejny (o głębokości 1 m) jest z 2 zjeżdżalniami i rwącą rzeczką, po której można popływać na pojedynczym lub podwójnym kółku, następny to mały brodzik dla dzieci i ostatni jest w restauracji a'la carte Cardamon. Leżaków przy basenach jest sporo, ale przydałoby się więcej. Trzeba wstać wcześnie, żeby sobie
zarezerwować, bo potem jest problem z wolnym miejscem, a jest maj. W sezonie może być
ciężko.
Woda w basenach zimna - czuć że filtrowana i widać że czyszczona codziennie. Daje ochłodę w gorące dni.
Plaża przy hotelu ładna, czysta, zadbana i długa. Miejsc dużo. Tutaj nie ma problemu ze znalezieniem wolnego miejsca, niezależnie o której godzinie się przyjdzie. Nie wiem jak w innych miesiącach, ale w maju prawdziwym utrapieniem na plaży są małe muszki, które "tną" jak komary. Pracownicy hotelu dziennie pryskają środkami owadobójczymi ale efekt jest różny. Na plaży są 2 pomosty z których można snurkować. Rafa jest już przy samym brzegu, więc nawet osoby które nie nurkują mogą pooglądać różnego rodzaju rybki. Idąc plażą w lewo (za budkę, gdzie siedzi pan i pilnuje) można spotkać dziewiczą piękną plażę z mięciutkim piaseczkiem i turkusową wodą, a droga do niej prowadzi przez wyznaczoną ścieżkę. Po obu stronach różne "figurki", "napisy", "wyznania", "inicjały" zrobione z kamieni, rafy, muszli. W oddali kilka ławeczek, a na końcu wspaniały dom, gdzie mieszka "boss" Marsa Alam - cokolwiek to znaczy.
Nie ma odpływów. Słońce wschodzi od strony morza. Warto się wybrać, aby zobaczyć zjawiskową grę kolorów.
Jedzenie średnie (porównując oczywiście z innymi hotelami). Do wyboru są 3 restauracje
(wszystkie wspólne dla obu hoteli). Restauracja główna, restauracja włoska Laguna oraz a'la carte Cardamon. Z ostatniej można skorzystać 2 razy w ciągu tygodnia (1 obiad, 1 kolacja). Do jedzenia dziennie to samo. Po kilku dniach nudne stają się frytki, ryż, mięso z sosem, kurczaki, ryby, makaron i pizza, bo nic innego niestety nie ma. Jedzenie samo w sobie smaczne, dobrze doprawione, ciepłe. Minusem jest to, że podczas obiadu i kolacji nie można korzystać z dystrybutorrów z piciem. Do dyspozycji jest tylko dystrybutor z wodą, a jak się ma ochotę na coś innego trzeba czekać na kelnera, który raz podejdzie od razu, a raz przed końcem jedzenia...
Dobrym rozwiązaniem są bary rozmieszczone na terenie całego kompleksu, gdzie można się napić, coś przekąsić lub po południu zjeść loda. Zdziwiło mnie tylko to, że za mrożoną kawę życzą sobie 2€, tak samo jak i za kilka plasterków arbuza. Nie spotkałam się jeszcze z hotelem gdzie za arbuza lub Ice Cafe trzeba było zapłacić!
Animacje słabe - rano gimnastyka oraz boccia, po południu piłka wodna i gimnastyka w basenie, a wieczorem w amfiteatrze mini disco oraz przedstawienia wykonywane przez tutejszych
animatorów. Czasami podczas kolacji ktoś śpiewa "na żywo". Brak weny i polotu jak to bywa w
innych hotelach o takim standardzie.
Pokój (po znajomości) dostaliśmy super. Zapłaciliśmy za standardowy, a dostaliśmy większy, rodzinny. Z ogromnym łóżkiem, z tarasem, z widokiem na ogród. W pokoju zestaw do parzenia kawy i herbaty, pościel zmieniana prawie codziennie, ręczniki również. Ręczniki plażowe są w torbie w pokoju, ale codziennie ok 17 - 18 sprzątacz wymienia. Warto zostawić 1$ lub 1€. Dla nas to niewiele, a sprzątacz zawsze zostawi jakąś niespodziankę. Czy to zwierzątko z ręczników,
czy pościel posypaną płatkami kwiatów...
Co do pokoi to słyszeliśmy różne opinie od osób, które przylecieli z nami do hotelu. Jedni musieli po dwóch dniach się przenieść bo mieli robaki, a inni mimo, że dali do paszportu 10$ dostali małą klitkę z widokiem na tym zjeżdżalni. My mieliśmy szczęście z pięknym pokojem.
Reasumując hotel jak na 5* średni. Przewaga gości niemieckich (90%). Polacy są, ale mało.
Czasami było słychać język włoski. Bardzo dużo osób starszych. Nie polecam osobom młodym oraz rodzinom z dziećmi, bo dla dzieci nie ma tutaj żadnych atrakcji.
W Egipcie byliśmy już 9 razy. Ten hotel choć 5* jest w naszej ocenie na jednym z ostatnich
miejsc. Z czystym sumieniem polecam hotele w Hurghadzie, które nie mogą się równać z
innymi. Są to :cudowny Sentido Mamlouk Palace, piękny Jaz Aquamarine i olśniewający Jungle Aquapark.
Troszkę skromniejszy, bo bez plaży, ale za to z przepysznym jedzeniem serwowanym w 3
restauracjach, z mini aquaparkiem, z kilkoma basenami, w tym jednym na dachu hotelu, jednym
ze sztuczną falą i mnóstwem atrakcji dla dzieci, z mrożoną kawą i słodziutkim arbuzem
serwowanym ZA DARMO codziennie Hotel Albatros Aquapark.