Jedyne, na co mógłbym narzekać, to zaniedbany dostęp, mimo że prosiłem o to w recepcji. Ale jak zauważyliśmy, w Górach Izerskich nie zajmowali się tym nigdzie, więc jak był lód, to był wszędzie – na chodnikach, na drogach, na schodach, przy ławkach. Taki typowy czeski standard... Poza tym Montanie Resort jako taki nie ma żadnej winy, albo nie znaleźliśmy żadnej. Zarówno zachowanie personelu jak i kuchni, czystość. I cieszę się, że ktoś w Czechach też rozumie, że da się to zrobić bez zatrutych min i klusek z mikrofali.
Zakwaterowanie
Chyba nie ma na co narzekać, poza tym, że boazeria z płyty wiórowej to dość szalony kawałek architektury. ale to kwestia opinii. W przeciwnym razie tak wyobrażam sobie gościnność we wszystkim. Po prostu świetnie.
Wyżywienie
Świetnie, nie ma na co narzekać. Do wyboru kilka dań w formie bufetu, śniadanie na słodko, słono, racjonalnie i nieracjonalnie, do wyboru wiele smaków, herbata, kawa, kakao, piwo, wino... I te pyszne desery...
Obsługa w hotelu
Jak już pisałem, nie ma co krytykować, poza sprzątaniem dróg, nad czym trzeba jeszcze popracować, była pokrywa lodowa i nie można było po niej chodzić, chociaż zwracałem na to uwagę
review_paragraph_heading_18
Narciarstwa zjazdowego nie polecamy po własnej osi - wiatr i deszcz, nie wyszło zbyt dobrze, ale to temat na inną dyskusję... Ale mimo niesprzyjającej pogody poślizgnęliśmy się i trzeba się z tym liczyć, że będzie po prostu inaczej jest w czeskich górach na sankach, niż w Alpach czy Dolomitach... I tak dla zabawy, byliśmy tam w czasie, gdy miała się odbyć Jizerská 50, która została odwołana. To chyba tyle, jeśli chodzi o pogodę.
Ta recenzja została automatycznie przetłumaczona za pomocą Google Translate