Całkowita ocena
Hotel idealny po wieloma względami. Po pierwsze w całej Agia Napa chyba nie ma lepiej położonego obiektu, rzut beretem do wszystkiego co dusza wczasowicza zapragnie tj. boskich plaż, portu, centrum miejscowości, przystanku autobusowego, postoju taksówek, wesołego miasteczka, fast fudów, tradycyjnych knajpek, barów i dyskotek,… i kościoła, ale grekokatolickiego. Hotel ma własną niewielką plażę, ale nieopodal zaraz za portem ciągnie się wspaniała długa plaża, zagospodarowana, która kończy się malowniczymi formacjami skalnymi takimi jak klify i mosty – coś wspaniałego, uczta dla oka i amatorów fotografii. Port który jest po drodze na tą plażę, jest zawsze oblegany przez oferujących turystom wycieczki najróżniejszymi statkami na trasie Agia Napa – półwysep Cape Gkreko – Famagusta. Przed głównym wejściem hotelu znajduje się przystanek autobusowy lokalnych linii oraz zacieniony przez drzewa spory parking, który sąsiaduje z wesołym miasteczkiem. Nieopodal wesołego miasteczka znajduje się duży sklep samoobsługowy, gdzie jest najtaniej, a stąd do centralnego placu miejscowości z kaskadową fontanną podświetlaną nocą kolorami tęczy i niesamowitym niewielkim monastyrem, gdzie czas się zatrzymał już tylko kilka kroków. To wszystko i wiele więcej w promieniu zaledwie ok. 500-700m od łóżka – czy może być lepiej?
Trzy wolno stojące budynki hotelu przy morzu nie są ogrodzone, co mnie nieco zdziwiło, ale nie ma tu potrzeby stawiać tego typu zabezpieczeń nieruchomości, bo jest tu niebywale bezpiecznie nawet po zmroku. Pokoje znajdujące się na parterze mają bezpośrednie wyjście na zewnątrz przez drzwi balkonowe. Personel w miarę możliwości loguje gości w pokojach w widokiem na morze lub basen, a jest ich całkiem sporo. Basen jest zadbany i czysty, ma ciekawy nieregularny kształt, bez kantów dobry dla dzieci i tych co nie umieją pływać lub tych, których pływanie nie jest mocną stroną , gdyż jest płytki. Wokół basenu do dyspozycji gości są leżaki i parasole. Można też rozłożyć ręcznik na trawce, która dzieli zabudowania hotelowe od ścieżki wzdłuż brzegu i morza, także leniuchując na leżakach przy basenie możemy cieszyć się widokiem fal morskich. Podobał mi się drewniany mostek, który łączył dwa brzegi basenu. W budynku głównym znajduje się w suterenach basen kryty, mini salon Spa i prosta siłownia oraz sauna. Przy recepcji ulokowano kącik z materiałami informacyjnymi o atrakcjach lokalnych, okolicy, rozkład jazdy autobusów oraz materiały biur podróży. Drzwi wejściowe do hotelu mogłyby być na fotokomórkę, bo otwieranie drzwi tradycyjnych tj. wahadłowych z bagażami nie jest zbyt wygodne, …;)W holu przy recepcji można spocząć na miękkich i wygodnych sofach oraz krzesłach, tu też można skorzystać z stanowiska z internetem, niestety kiepska szybkość…, istnieje też możliwość wykupienia wi-fi, ale szybkość transferu też bez szaleństw. Za to wybór w barze pod dachem i pod chmurką zdecydowanie lepszy niż szybkość internetu. Z wkurzaniem znajomych na fb, którzy zostali w domu, poprzez wklejanie fotek jak leniuchujemy na plaży lub szalejemy nocą na imprezach z nowymi znajomymi z różnych zakątków Europy lepiej dać sobie siana… Chłodne piwko lub drinka sączy się siedząc w białych fotelach lub leżankach z niebieskimi jak morze poduszkami, wiec można się zasiedzieć…pod palmą, która szeleści kołysana delikatnie bryzą.
Niewielka hotelowa plaża bezpośrednio położona przy hotelu, gdzie panuje sielski spokój i szum fal wyposażona jest w leżaki i parasole, niestety płatne nawet dla gości hotelowych, co nie ukrywam nie przypadło mi do gustu. Jest tam dużo skałek wiec wchodząc do wody polecałbym dla bezpieczeństwa buty ochronne. W zakamarkach tworzonych przez skałki można się natchnąć na morskie żyjątka tj. kraby i krewetki; te ostatnie łaskoczą stopy.
Pokoje są standardowe, urządzone uniwersalnie tj. jasne ściany, łóżka, szafki nocne, toaletka z lustrem i krzesłem, TV (polskie programy), telefon, szafa w przedpokoju z wieszakami i sejfem do wynajęcia; dość przestronne. Podłoga z płytkami bez wykładziny i dywanów. Pościel czysta; w zestawie kocyk, prześcieradło i poduszka. Podobał mi się zagłówek łóżka, wyglądało na kute żelazo. Łazienka przestronna, niebieskie płytki, biała umywalka toaleta i wanna. Lustro na cała ścianę przy umywalce i bardzo praktyczny długi blat na którym wszystko się mieściło bez problemu. Były nawet mydełka i talerzyk z szklankami oraz ręczniki – 2 na osobę jeden duży drugi mały. Prysznic typu słuchawka na sznurku, brak kabiny tylko zasłonka, także trzeba było uważać żeby nie nachlapać na podłogę i potem nie mieć przez to wywrotki. A zapomniałbym o suszarce do włosów, która miała moc prawdziwej wichury. Sprzątanie łącznie ze ścieleniem zwojowanego łóżka i uzupełnianie braków papieru toaletowego codziennie, wymiana ręczników niecodziennie. Naturalnie pokój z balkonem z widokiem na morze i palmy oraz stolikiem i krzesłami plastikowymi. Brak rolet w oknach, a właściwie w szklanej ścianie, ale za to były nieprzepuszczające światła zasłony. Mankamentem są gniazdka elektryczne, ale to spadek po czasach gdy Cypr był kolonią angielską, podobnie jak ruch lewostronny. Do sprzętu elektronicznego potrzebna jest angielska przejściówka – z płaskimi trzema bolcami, można ją kupić w sklepie samoobsługowym koło wesołego miasteczka, o którym pisałem na wstępie. Jeszcze dwa słowa o łóżku, a raczej materacu, jak dla mnie za miękkie, ale to kwestia przyzwyczajenia i gustu, wiec księżniczki na ziarnku grochu będą w Pierre Anne Beach spać jak aniołki;).
Budynki hotelowe są niewysokie, ale i tak nie brak w nich windy, która bywa zbawieniem jeśli ma się ciężki bagaż i pokój na piętrze.
Jak przystało na hotel, który w nazwie ma „Beach” posiłki są serwowane na stołówce z widokiem na morze i choć nie jest to kuchnia najwyższych lotów to zdecydowanie lepiej smakuje, gdy podziwia się w trakcie posiłku taki widok. Okna, które można otworzyć tworzą w zasadzie szklane ściany. Oczywiście jak wszędzie forma szwedzkiego stołu. Na sali znajdują się krzesełka dla bobasów, a skoro mowa o krzesłach to mi przypadły do gustu te na wyposażeniu jadalni tzn. w stylu krzesła reżysera z Hollywood;). Polecam pomidorki i pomarańcze, bo są prosto z cypryjskich pól, o czym świadczy ich smak i małe nieregularne rozmiary. Zabawna była palma, która rośnie na sali stołówki, pień służył jako słup ogłoszeń, a „czupryna” liści szumiała nad dachem. Zaglądały też na śniadanko lub kolacyjkę miejscowe kociaki, które wykazywały się pełna kulturą. Zatrzymywały się przy stoliku gdzie, ktoś pałaszował posiłek i pomiaukiwały raz po raz w celu zakomunikowania swojej obecności i prośby o podzielnie się posiłkiem. Jeśli pałaszujący nie chciał się z nimi podzielić szły szukać szczęścia u kogo innego. Nie narzucały się, nie wskakiwały na stół itp. ekscesów nie wyprawiały. Wywoływały u większości obecnych uśmiechy i sympatię; były rodzajem miejscowych maskotek. Zresztą nie jeden szacowny hotel miał za maskotkę kota…
Spać można spokojnie w pokoju bez zatyczek do uszu mimo, że Agia Napa słynie ze swojego imprezowego oblicza, które jednak koncentruje się w wąskich uliczkach miejscowości w strefie party. Sen może nam jedynie zakłócić sztorm na morzu, który jednak jest rzadkością u wybrzeży Cypru, a szum fal dobiegający za okna z pewnością będzie przyjemną kołysanką dla każdego.
Na jakość pobytu w hotelu ma duży wpływ personel, a personel Pierre Anne Beach zasługuje na miało profesjonalnego tj. miły, potrafiący pomóc w potrzebie i szybki w działaniu.
Ten hotel zdecydowanie zasługuje na swoje trzy gwiazdki, które dumnie eksponuje przed głównym wejściem.