Przejdź do... | Przejdź do głównego menu

Włochy w 8 dni

Czy można zwiedzić Włochy w 8 dni? Z pewnością nie całe. Ale w tak krótkim czasie można naprawdę wiele zobaczyć. Nam udało się, w ekspresowym tempie, poznać wiele tajemnic tego urokliwego kraju. Z Mediolanu przejechaliśmy przez: Bolonię, Florencję, San Gimignano, Sienę, Capalbio, Rzym i Watykan aż do Wenecji.

Katedra w Mediolanie

Katedra w Mediolanie Pawe? W?jcik, Hanna Narloch

Plan wycieczki objazdowej po Włoszech

Dzień 1: Dortmund – Mediolan

Po raz kolejny okazuje się, że przy każdej podróży warto zaplanować rezerwę czasową. Nam ten odcinek, zaplanowany na 11 godzin (zgodnie z GPS), w rzeczywistości zajął 15 godzin. Już w południowych Niemczech zaczął padać deszcz ze śniegiem, w szwajcarskich Alpach też trzeba być przygotowanym na zwolnione tempo. Na szczęście podróżowaliśmy w dobrym towarzystwie. Na granicy niemiecko-szwajcarskiej trzeba kupić winietę (koszt ok. 15 euro). Sprzedadzą nam ją odpowiednie służby (nie trzeba nawet wysiadać z samochodu). Podróżując przez Szwajcarię, trzeba pamiętać, aby jechać (szczególnie w zimie) autostradami i wydrążonymi w alpejskich skałach tunelami ( jednymi z najdłuższych w Europie). Niektórzy mogą czuć w nich lekki dyskomfort, robią wrażenie, że mogą się nigdy nie skończyć, a poza tym w ich środkowej części nawet w zimę temperatura osiąga 25 stopni. Podróżowania przez ośnieżone i oblodzone przełęcze nie polecamy, zarówno z powodu czasu przejazdu jak i ze względów bezpieczeństwa. Jadąc przez południową Szwajcarię warto na chwilę zatrzymać się w pięknie położonym, nad jeziorem o tej samej nazwie, Lugano. Ten alpejski kurort zadowoli nawet najbardziej wybrednych. Tuż za włoską granicą znajduje się Como – urokliwe miasto, które warto odwiedzić chociażby ze względu na budowaną przez ponad 300 lat wyjątkową katedrę.

W końcu ok. północy dojechaliśmy do Mediolanu. I tu pojawił się powszechnie znany we Włoszech problem: miejsca parkingowe. Nawet jeżeli uda Wam się je znaleźć (co do łatwych zadań nie należy) to najprawdopodobniej nie odnajdziecie parkomatu. Mediolańczycy mają swój skomplikowany system opłat, którego turyści przybywający jedynie na chwilę nie są w stanie pojąć. My także nie byliśmy.

Zakwaterowaliśmy się w hostelu Easy Rooms. Tego noclegu nie będziemy miło wspominać. W stosunku do swojej ceny (64 euro za pokój 3 osobowy) warunki były dosyć mizerne. Wielkie, nieszczelne okno, hałas dochodzący od ulicy, brak kaloryferów w pokoju, czy też leniwa, słabo mówiąca po angielsku i sprawiająca wrażenie, że jest tam „za karę” obsługa to wcale jeszcze nie zamknięty katalog. Pierwsza uwaga praktyczna: polskiego turystę może zdziwić brak (powszechny we Włoszech) poszew na kołdrę. W zamian za nie dostaniecie prześcieradło, którym trzeba się przykryć, a następnie na nie położyć koc. Pytanie pracowników hostelu o poszwę nie spotka się ze zrozumieniem, wprowadzi ich w zakłopotanie, a poszwy i tak nie dostaniecie…

Dzień 2:  Mediolan i Bolonia

W Mediolanie przywitał nas słoneczny poranek. W centrum stolicy Lombardii po raz kolejny zobaczyliśmy humorystyczny i nieco absurdalny wymiar Włoch. Parkingowy, w zamian za możliwość postoju przez sześć godzin, obdarował nas kilkunastoma kartkami, każdą na oszałamiającą kwotę kilkudziesięciu centów. Dlaczego nie dał nam jednej na te kilka euro?  No cóż, Włochy...Samo miasto nas szczególnie nie zachwyciło. Oczywiście są w nim też i miejsca godne polecenia. Do takich z pewnością można zaliczyć Castello Sforzesco, mediolańską katedrę (jedną z największych i najbardziej znanych na świecie) czy też pełną przepychu galerię Wiktora Emanuella. W tej ostatniej znajdziecie sklepy najbardziej popularnych projektantów mody, od Armaniego przez Pradę aż do Versace. Raczej mężczyzn do przyjazdu do Mediolanu to nie zachęci, a wręcz, biorąc pod uwagę ceny, odstraszy, ale (bogate) kobiety może i owszem. W końcu Mediolan światową stolicą mody jest.

To co możemy w stolicy Lombardii polecić to liczne i bardzo bogate w zbiory galerie sztuki i muzea. W Mediolanie znajdziemy Ostatnia Wieczerzę Leonarda da Vinci (w kościele Santa Maria delle Grazie), czy też dzieła Canaletta, Caravaggia i Rafaela. Miejscem, w którym znajdują się największe zbiory jest Muzeum Pinacoteca Di Brera. Wszędzie jednak trzeba się liczyć z ogromnymi, osiągającymi nawet kilkaset osób, kolejkami. W związku z tym, żeby coś w Mediolanie zobaczyć (tak jak i w prawie całych Włoszech) musimy bardzo wcześnie wstawać.

Trudno pisać o stolicy Lombardii i nie wspomnieć o słynnej La Scali. Nam udało się jedynie obejrzeć XVIII w. budynek, w którym się mieści. Jeżeli ktoś będzie miał więcej szczęścia, determinacji i zarezerwuje odpowiednio (duuuużo) wcześniej bilety to będzie mógł obcować z kulturą na najwyższym światowym poziomie.

Druga uwaga praktyczna: zwiedzając Mediolan trzeba szczególnie uważać na swoje plecaki, torebki, portfele, aparaty i inne cenne rzeczy. Nie wszędzie oczywiście, ale np. na Piazza del Duomo bardzo łatwo można stać się ofiarą wielu, najczęściej pochodzących z północnej Afryki, kieszonkowców oraz naciągaczy. Mają oni bardzo szeroki repertuar „sztuczek”, działają w dobrze zorganizowanych grupach. Często posługują się metodą „na gołębia”. Jedna osoba stara się zająć ręce turysty np. pokruszonym chlebem, do którego przylatują gołębie, a w tym samym czasie drugi członek bandy pozbawia nas wartościowych rzeczy.

Najpierw był Mediolan, teraz czas na Bolonię

Bolonia zaprezentowała nam się późnym popołudniem. Bezpośrednio po zgiełku bogatego i pełnego przepychu Mediolanu, odnosi się tutaj wrażenie, że czas płynie zdecydowanie wolniej. Przechadzający się co jakiś czas wąskimi uliczkami turyści przypominają, że jesteśmy jednak w stolicy regionu Emilia-Romania. To stare, rzymskie miasto urzeka swoją niepowtarzalną atmosferą. W oczy turysty w centrum Bolonii już od początku rzucają się bogato zdobione, ciągnące się w każdym kierunku, terakotowe arkady. Na ulicach widać głównie młodych ludzi, w końcu jest to miasto, w którym w XI wieku założono pierwszy na świecie uniwersytet.

Bolonia jest stosunkowo nieduża. Do tego większość ciekawych miejsc znajduje się w bardzo niewielkiej odległości. Podczas zwiedzania nie musimy więc korzystać z komunikacji miejskiej, wszystko znajduje się w zasięgu pieszego. Centrum miasta stanowi Piazza Maggiore. Plac ten jest najpopularniejszym miejscem spotkań mieszkańców. Na nim znajduje się jedna z największych turystycznych atrakcji – ukończona w XVII w. bazylika San Petronio. Ten olbrzymi kościół pierwotnie miał być jeszcze blisko dwukrotnie większy. Na zrealizowanie ambitnych planów zabrakło jednak pieniędzy. Duże wrażenie na odwiedzających miasto robią dwie, bardzo wysokie, mocno przechylone, średniowieczne wieże. Stojąc pod wyższą z nich – Torre Asinelli z pewnością nie przychylimy się do popularnego twierdzenia, że „średniowiecze to wieki ciemne”. Osobom, które chciałyby  zachwycić się panoramą miasta i jednocześnie popracować na swoją formą fizyczną  polecamy wspinaczkę po ponad 500 schodkach na sam szczyt tej wieży. W średniowieczu w mieście znajdowało się kilkaset podobnych budowli, nie wytrzymały one jednak próby czasu.

Być w Bolonii i nie spróbować spaghetti bolognese? W mieście jest wiele przeróżnych knajpek i restauracji, w których można dobrze i (jak na Włochy) stosunkowo tanio zjeść. Wybierając odpowiednie miejsce, postępujemy zgodnie ze znaną zasadą: „Nie jemy jeżeli w środku jest mało osób”. Unikniemy w ten sposób kulinarnych niespodzianek i wysokich rachunków. Lepiej zdać się na znających swoje miasto mieszkańców. Tego dnia spaliśmy w znajdującym się kilka kilometrów za miastem Top Hotel Park. Piękne położenie, obsługa oraz cena przyzwoita. Obiekt nie należał do kameralnych.

Dzień 3: Toskania - Campi Bisenzio i Florencja

Ach Toskania... jak tu się dziwić, że tyle osób się nią zachwyca? Zdecydowanie jeden z najpiękniejszych regionów Włoch. Malownicze, górskie krajobrazy, co jakiś czas piękne kamienne gospodarstwa z przydomowymi winnicami, ogarniający człowieka spokój i czyste, nasycone kolory, które cieszą nawet najbardziej wybredne oko. W ciągu dnia, na przełomie grudnia i stycznia, temperatura sięgająca 15 stopni... W drodze do Florencji naprawdę warto zatrzymać się, choć na parę godzin na toskańskiej prowincji.

A propos zatrzymywania... i jazdy samochodem. Każdy kto podróżuje po Włoszech w ten właśnie, bardzo praktyczny sposób musi liczyć się ze sporymi wydatkami. Benzyna jest droga (olej napędowy również) , w granicach 1.80 E/litr. Ponadto Włosi posiadają bardzo dobry, ale niestety płatny (circa kilkanaście euro za każde 200 km) system autostrad.

Polecamy noclegi w miejscowościach położonych niedaleko Florencji. Wybraliśmy Hotel Centro w urokliwym Campi Bisenzio, położonym kilkanaście kilometrów od stolicy Toskanii. Nie zawiedliśmy się. Samo miasteczko też ma sporo do zaoferowania. Ciekawa architektura, domy z okiennicami w przeróżnych kolorach, gościnni mieszkańcy to wszystko  składa się na idealne miejsce do odpoczynku po całym dniu spędzonym w gwarnym, pobliskim mieście.

Florencja, czyli kolebka renesansu

Florencja przytłacza swoją historią, ilością muzeów, zabytków i ciekawych miejsc. Będąc w rozległym centrum turysta ma wrażenie, że przebywa w mieście, w którym nie da się już nic poprawić. Taka zamknięta, idealna, skończona całość, w którą nikt nie powinien w żaden sposób ingerować. Miejsc wartych odwiedzenia jest tak wiele, że, aby je zobaczyć, powinniście przyjechać wyłącznie do tego miasta  i spędzić w nim wiele dni.

Co zatem trzeba zobaczyć będąc w stolicy Toskanii? Z pewnością jednym z jej symboli jest górująca nad miastem katedra Santa Maria del Fiore. Jej budowa rozpoczęła się jeszcze w XIII wieku i trwała kilkaset lat. Katedra osiągnęła długość 153 metrów i stała się jednym z największych budynków sakralnych w Europie. W prace nad jej powstaniem zaangażowanych było wielu wybitnych artystów i architektów m.in. renesansowy  rzeźbiarz Filippo Bruneleschi. Przez lata świątynia zgromadziła bardzo wiele cennych zbiorów, które możemy podziwiać w znajdującym się na jej tyłach Museo dell' Opera del Duomo. Jednym z największych skarbów Florencji są spiżowe drzwi baptysterium autorstwa Lorezo Ghibertiego (Porta del Paradiso). Przedstawiają one sceny znane ze Starego Testamentu. Sam Michał Anioł tak zachwycił się wykonanym z brązu i pozłacanym dziełem, że nadał mu nazwę „Drzwi Raju”.

Losy Michała Anioła, a także Leonarda da Vinci, Rafaela i wielu innych splecione były ze stolicą Toskanii. Spędzili tutaj część swojego życia, wiele z ich dzieł nadal znajduje się we Florencji. Wystarczy wspomnieć o rzeźbie biblijnego Dawida, którą można podziwiać w Galleria dell' Accademia. Aby zobaczyć inne dzieła trójki genialnych artystów włoskiego renesansu trzeba się udać do Museo del Bargello oraz do Galerii degli Uffizi. Miasto położone nad rzeką Arno słynie ponadto z wielu pięknych pałaców. Do najsłynniejszych z nich należy Pałac Medyceuszy, a także Pałac Pitti. Jeżeli ktoś będzie mieć jeszcze siły to polecamy słynne florenckie mosty: Złotników oraz Trójcy Świętej.

Florencja żyje przez całą dobę. Przypomina istną Wieżę Babel – jest jednym z najbardziej turystycznych miejsc we Włoszech i w Europie. Turyści, przybywający z najdalszych zakątków świata, są na każdej uliczce miasta. Pod tym względem jakże daleko jej do spokojnej, nieco ospałej Bolonii. Stolica Toskanii jest atrakcyjnym miejscem dla miłośników zakupów. Każdy znajdzie miejsce, które spełni jego oczekiwania: od bardzo drogich, markowych sklepów, aż po zwykły handel uliczny, prowadzony zazwyczaj przez Afrykańczyków.

Należy pamiętać, że we Florencji, ze względu m.in. na długie kolejki, ilość ciekawych miejsc nie uda nam się zobaczyć wszystkiego. Może więc lepiej wybrać kilka nas interesujących i poświęcić im całą naszą uwagę? Będąc w stolicy Toskanii wejdźcie do Trattoria Bondi – jedzenie jest tam smaczne i niedrogie.

Dzień 4: San Gimignano, Siena, Capalbio, Rzym

Kolejny dzień rozpoczęliśmy bardzo wcześnie. Do położonego w centralnej Toskanii San Gimignano mieliśmy zaledwie 40 km. Podróż zajęła nam ok. 30 min. Chcieliśmy znaleźć się w tym, zamieszkałym przez 7 tyś. osób, miasteczku jak najszybciej, jeszcze przed pierwszymi turystami. I faktycznie, podczas większości naszego pobytu w tym urokliwym zakątku Włoch byliśmy jednymi z zaledwie kilkunastu zwiedzających osób. San Gimignano robi niesamowite wrażenie, jest to unikatowe miejsce. Jego średniowieczne centrum zostało wpisane na listę Unesco. Nad, położonym na wzgórzu miastem, góruje 14, wybudowanych pomiędzy XII a XIV w., wież. W średniowieczu były aż 72. Każda z nich pełniła podwójną funkcję. Wybudowane przez bogate rody stanowiły świetne schronienie, a jednocześnie świadczyły o bogactwie właścicieli. W mieście znajdują się dwa duże place: większy - Piazza della Cisterna, na którego środku stoi zapełniona monetami turystów studnia, oraz mniejszy  Piazza del Duomo. Oba świadczą o pięknie średniowiecznej architektury.

Wyjeżdżając z San Gimignano obserwujemy nadjeżdżające autobusy z turystami, które coraz szczelniej zapełniają liczne parkingi. Nie dziwi nas fakt, że o tak małym miasteczku piszą prawie wszystkie dostępne przewodniki. To miejsce trzeba zobaczyć! Niecałe 30 km dalej, kierując się na południowy-wschód, znajduje się Siena. Wiele osób, skojarzy je z najstarszym we Włoszech klubem koszykarskim, niezłym zespołem piłki nożnej, czy też, z mającym tutaj siedzibę, potężnym bankiem Monte dei Paschi. A tymczasem Siena oczarowuje przede wszystkim niesamowitymi, wielopiętrowymi, średniowiecznymi kamienicami oraz najpiękniejszym placem ówczesnej Europy. Na unikatowym Piazza del Campo dwa razy do roku (2 lipca i 16 sierpnia) odbywają się wyścigi konne, w którym biorą udział reprezentanci wszystkich dzielnic miasta. Znajduje się na nim również Palazzo Publico – pałac, w którym odnajdujemy nawiązania do legendy jakoby Sienę mieli założyć synowie Remusa. Jedną z największych atrakcji miasta jest gotycka katedra. Głównym jej twórcą był Nikola Pisano, przez którego stworzona ambona jest jednym z najcenniejszych zabytków kościoła.

Po południu udaliśmy się do Capalbio - miasteczka znajdującego na południu Toskanii, na 200 metrowym wzgórzu, kilka kilometrów od morza. Słynie ono z tego, że swoje wakacje spędza tu wielu znanych i wpływowych Włochów. Rzeczywiście, Capalbio ma swój niewątpliwy urok. Kręte i wąskie uliczki, małe knajpki, w których wydaje się każdy zna każdego, tworzą niepowtarzalną, romantyczną atmosferę. Nas jednak głównie interesowała, znajdująca się rokrocznie w czołówce wielu rankingów, słynna plaża. I... spotkał nas duży zawód. Momentalnie zatęskniliśmy za czystymi, szerokimi plażami nad polskim Bałtykiem... ot za taką Białogórą. Być może w sezonie plaża w Capalbio wygląda inaczej, jednak przedostatniego dnia 2012 roku prezentowała się bardzo niekorzystnie. Jako zaniedbane miejsce, na którym można odnaleźć wiele porozrzucanych, plastikowych elementów i szklanych butelek. Jej piasek w niczym nie przypominał nam tego jaki możemy zobaczyć na plażach w polskich kurortach.

Wieczorem dojechaliśmy do Rzymu. Z czystym sumieniem możemy polecić najlepszy nocleg  aki mieliśmy w czasie całej podróży, znajdujący się 8 minut piechotą od Koloseum, Domus Maximi. Miła atmosfera, którą tworzył roześmiany gospodarz Massimiliano, świetne położenie, przestrzeń oraz dobre śniadania to tylko niektóre z zalet tego miejsca. Nie zrażajcie się tym, że na tym samym piętrze, o czym przeczytacie na domofonie, mieszkanie wynajmują Iluminaci. Nic Wam nie grozi :-)

Dzień 5 i 6: Rzym

Rzym jest jednym z najgorszych miast do jazdy samochodem w Europie. Wieczny chaos. Korki i brak miejsc do parkowania to w wielkich aglomeracjach norma. Ale całe Włochy, a Rzym w szczególności, to prawdziwe wyzwanie dla cierpliwości i umiejętności kierowcy. Tutaj nie obowiązują żadne przepisy drogowe, każdy jeździ według własnego uznania. Na ulicach zazwyczaj nie ma wydzielonych pasów, regułą jest wymuszanie pierwszeństwa. Włosi bardzo często zostawiają samochód na środku ulicy i wychodzą bo...akurat idzie znajomy, chcą pójść do sklepu lub mają ochotę na przerwę. Tragedia. I te klaksony! Wydaje się, że jest to jedyna forma komunikacji na drodze. Używają ich w wielu wersjach: zamiast kierunków, żeby kogoś pozdrowić, żeby zwrócić na siebie uwagę, żeby powiedzieć, że ktoś ich wkurza, żeby zaczepić ładną dziewczynę albo ot tak...bo im się nudzi. Miasto wyje przez 24 godziny na dobę. Żeby to wytrzymać trzeba mieć żelazne nerwy. Dlatego kategorycznie odradzamy jazdę samochodem po Rzymie. Zdecydowanie najlepszym środkiem transportu są autobusy hop on hop off, które jeżdżą tu prawie całą dobę. Kupisz bilet i masz spokój (ok. 14 euro).

W Rzymie każdy znajdzie coś dla siebie. Chcesz poznać ciekawych ludzi? Na pewno ich tu znajdziesz. Przyjeżdżasz żeby odpocząć i dobrze się zabawić? Masz do dyspozycji setki klubów. Masz ochotę posmakować włoskiej kuchni? Tysiące restauracji czeka na Twoje odwiedziny. Interesuje Cię muzyka, film, teatr, sport? W tym mieście znajdziesz dokładnie to, czego szukasz.

Nas głównie interesowała historyczna strona metropolii. W końcu nigdzie indziej na tak niedużym obszarze nie ma tylu cennych skarbów z wielu epok. Są takie, których będąc w Wiecznym Mieście nie można nie zobaczyć. Koloseum, Forum Romanum, Castel St. Angelo, Panteon czy Palatyn przenoszą nas do starożytności, pobudzają naszą wyobraźnię. Szczególnie dziwne wrażenie odnosi się podczas zwiedzania najpopularniejszej i najlepiej zachowanej antycznej areny walk. Z jednej strony człowiek jest pełen podziwu dla potęgi ówczesnego państwa, z drugiej smutek budzi świadomość tego jak wiele osób w tym miejscu, ku uciesze publiczności, zginęło podczas krwawych i nierównych walk. W dużo późniejsze czasy przeniesie Was wizyta na kilku znanych rzymskich placach: Piazza Navona, Campo de'Fiori, czy Piazza Di Spagna. Jednym z najpiękniejszych zabytków w Rzymie jest z pewnością zaprojektowana przez Nikolę Salviego, na zamówienie papieża, Fontanna di Trevi. Na nas zrobiła ogromne wrażenie. Spragnionym sztuki polecamy Muzeum i Galerię Borghese.

Zwiedzając Rzym można obserwować jak działa niezwykle sprawny biznes uliczny. Pada deszcz? Już w całym mieście pojawiają się Azjaci z parasolkami. Po jakimś czasie kolejne „umbrella, sir need an umbrella?” mówione łamanym angielskim zaczyna po prostu drażnić. Przestało padać? Co chwilę ktoś podchodzi i proponuje statyw na aparat albo inną rewelację. Męczące, ale genialne w swej prostocie...

Co jeszcze zobaczymy w Rzymie?

W Wiecznym Mieście jest wiele wspaniałych kościołów, na których zwiedzanie potrzeba byłoby kilku dni. Dokładnie tyle samo czasu chciałoby się mieć na zobaczenie najpiękniejszego z nich – Bazyliki św. Piotra. Ten najsłynniejszy na świecie kościół poraża swoim pięknem i ogromem. W nim znajduje się Pieta Michała Anioła, szkoda, że nie można zobaczyć jej z bliska i przyjrzeć się całej jej bryle, ponieważ znajduje się za kuloodporną szybą. Bazylika jest szczególnym miejscem, z oczywistych powodów, dla wszystkich Polaków. Codziennie wiele grup przybywa, aby oddać hołd Janowi Pawłowi II.

Na wizytę w Watykanie nie można przeznaczyć mniej niż cały dzień. Tutejsze muzea posiadają największą kolekcję dzieł sztuki na świecie. Zobaczyć również trzeba Kaplicę Sykstyńską ze słynnymi freskami pędzla Michała Anioła. My byliśmy na Placu św. Piotra 1. stycznia, akurat w godzinach, kiedy Papież udzielał noworocznego błogosławieństwa. Niezapomniane przeżycie.

Czy warto jechać na Sylwestra do Rzymu? Na pewno tak. Najwięcej osób świętuje na placu przed Koloseum. Atmosfera jest niezwykła, choć trzeba uważać na „zabłąkane” fajerwerki. Swoją drogą dziwić może, że Włosi pozwalają na odpalanie każdej wielkości petard tuż obok jednego z najsłynniejszych zabytków na świecie. Wiele z nich uderza w jego mury. A w Polsce jest zakaz wchodzenia na trawniki... bo trawkę poniszczymy...

Dzień 7: Wenecja

Już na samym początku naszej wizyty w Wenecji czekała na nas niespodzianka. Otóż nie sprawdziliśmy na której z kilkunastu wysp, na których leży miasto, znajduje się nasz hotel. Zadaliśmy sobie to pytanie dopiero wtedy, kiedy GPS zaczął kierować nas na prom. Okazało się, że na wsypę Lido, której poszukiwaliśmy, można dostać się jedynie za pomocą tego środka transportu. Ten błąd kosztował nas dodatkowe 80 euro. Warto więc wybrać droższy nocleg, ale znajdujący się blisko pięknego, zabytkowego centrum miasta.

Wenecja jest z pewnością jednym z najbardziej urokliwych miejsc na świecie. To taki wspólny mianownik do którego moglibyśmy sprowadzić nasze wrażenia z wizyty w tym mieście. Wąskie kanały, przez które co jakiś czas leniwie przepływają gondole, nadają jej niepowtarzalny charakter. Oprócz tak znanych miejsc jak plac św. Marka zachwycają również inne części miasta. Wzdłuż Canal Grande znajduje się wiele imponujących domów i pałaców. Ca’ Pesaro, Ca’ d’ Oro, Pallazio Grassi to tylko najsłynniejsze z nich. W mieście jest wiele urokliwych mostów, najsłynniejszym z nich jest XVI wieczny Rialto, na którym dziś znajduje się targowisko. Żeby to wszystko obejrzeć najlepiej jest wsiąść na pokład słynnych vaporetto (bilet ok. 7 euro) lub też skorzystać z usług jednego z wielu gondolierów. Ta druga możliwość jest jednak zdecydowanie droższa. Tramwaje wodne kursują przez całą dobę, w związku z tym nawet Ci, którzy mieszkają na innej wyspie nie mają problemu z dotarciem do domu późnym wieczorem lub w nocy.

W Wenecji mieści się słynna Accademia – chętnie odwiedzana przez turystów galeria sztuki. Znajdują się w niej m.in. dzieła Tycjana. Przez lata właśnie tutaj swoją kolekcję sztuki powiększała również milionerka Peggy Guggenheim, jej zbiory są dostępne dla turystów.

Kiedy najlepiej przyjechać do tego niezwykłego miejsca? Pewnie w czasie odbywającego się tutaj słynnego karnawału. Barwnie przebrani mieszkańcy miasta co roku przyciągają setki tysięcy turystów. Chodząc po Wenecji co chwile napotykamy na większe lub mniejsze sklepiki oferujące niezwykłe maski. Niektóre z nich oferują bardzo niskie ceny, co zazwyczaj oznacza, że sprzedaje się tam chińskie podróbki. Warto więc uważnie przyjrzeć się kupowanym towarom.Byliśmy w Wenecji w pierwszych dniach stycznia, miasto nie było zatłoczone. Jesteśmy pewni, że był to znakomity wybór. Spacerując wieczorem, w spokoju, po Wenecji mogliśmy poczuć jej niezwykły charakter…

Dzień 8: Powrót

Rano z żalem opuszczaliśmy Wenecję i całe Włochy. W 8 dni zobaczyliśmy wiele fascynujących miejsc, z których każde miało wiele do zaoferowania. Wszystkie jeszcze mocniej kuszą, aby kiedyś poświęcić im trochę wakacyjnego czasu i lepiej poznać ich tajemnice.

Arrivederci bella Italia!

12.02.2013 Paweł Wójcik

Czy podobał Ci się ten artykuł?

Możesz ten artykuł udostępnić znajomym.

Czy podobał Ci się ten artykuł?

Możesz ten artykuł udostępnić znajomym.